„Fakt” opisał historię chorego na złośliwy nowotwór studenta, który pracował dla Kamila Durczoka. Młodemu mężczyźnie nie udało się przed śmiercią odebrać od byłej gwiazdy TVN należnego wynagrodzenia.

- „W oczach Roberta Bryniaka najpierw zgasła legenda Kamila Durczoka, a chwilę potem jego życie” – czytamy w „Fakcie”.

Robert Bryniak, jak czytamy w tabloidzie, pracował w firmie Silesion przy internetowym projekcie Kamila Durczoka. Przez 3 miesiące był zatrudniony na podstawie umowy o dzieło. Zakończył jednak współpracę z dziennikarzem po tym, jak otrzymał zaledwie małą część uzgodnionego wynagrodzenia.

- „Hej Kamilu, Robert Bryniak z tej strony. Pracowałem dla Ciebie przez trzy miesiące i nie zapłaciłeś mi za nie. Jest teraz świetna okazja, byś tę zaległość nadrobił, bowiem jestem właśnie po rozmowie z moim hematologiem i po trepanobiopsji wiemy już na 100%, że mam chłoniaka. Każde pieniądze mi się przydadzą, a zwłaszcza te, na które sobie zapracowałem” – napisał student do Durczoka. Dziennikarz jednak nigdy na tę wiadomość nie odpowiedział. Nie zapłacił też studentowi zaległego wynagrodzenia.

Młody mężczyzna miał przez dłuższy czas bez powodzenia próbować skontaktować się z Durczokiem. W końcu chciał dochodzić swoich praw w sądzie, jednak nie zdążył.

- „Mój syn nigdy nie otrzymał odpowiedzi od pana Kamila. Zmarł 16 czerwca 2020 r. W jego komputerze zachowała się cała dokumentacja, którą gromadził, by walczyć o sprawiedliwość w sądzie” – mówi w rozmowie z „Faktem” mama studenta.

- „Osobiście przeszedłem długą i ciężką chorobę nowotworową. Przez wiele miesięcy zmagałem się z wyjątkowo złośliwą odmianą raka. Przypisywanie mi złych intencji bądź braku współczucia uważam za wyraz żalu, całkowicie zrozumiałego wobec tragedii, jaka dotknęła rodziców Zmarłego. Jednocześnie zapewniam, że w tak trudnej, bankrutującej sytuacji firmy, nie byłem w stanie zrobić nic więcej” – broni się Durczok w odpowiedzi nadesłanej tabloidowi przez jego pełnomocnika.

- „Wielokrotnie oferowałem choremu pomoc w indywidualnym leczeniu, ale p. Bryniak konsekwentnie odmawiał takiej pomocy, domagając się wyłącznie pieniędzy. Rodzinie i bliskim składam wyrazy współczucia, mając świadomość, że w tej sytuacji, blisko 2 lata temu, zrobiłem co w mojej mocy. RIP” – dodaje.

Mama chłopaka jednak zaprzecza, aby Durczok kiedykolwiek oferował mu swoją pomoc. Diagnozę postawiono już po zakończeniu współpracy ze Silesion.pl, a od kiedy Robert przestał pracować u dziennikarza nie udało mu się z nim skontaktować.

- „Teraz widzę, że jest to człowiek bez żadnego honoru, który nawet w takiej sytuacji nie potrafi przyznać się do winy i po ludzku przeprosić, tylko wykorzystuje fakt, że mój zmarły syn nie może się już obronić” – stwierdziła kobieta.

kak/Fakt24.pl, DoRzeczy.pl