Szwajcarscy katolicy opowiedzieli się niedawno za daleko idącymi zmianami w nauczaniu Kościoła, dając wyraz swojemu głębokiemu zniechęceniu katolicką doktryną (czytaj więcej: Szwajcarzy: NIE dla Tradycji, TAK dla herezji). O przyczynach takiego heretyzującego fenomenu mówiła Cristina Vonzun ze szwajcarskiego „Giornale del Popolo” w rozmowie z katolickim tygodnikiem „Tempi”. Jej zdaniem to efekt swoistej protestantyzacji katolików.

„Z biegiem czasu fenomen ten rozwinął się przede wszystkim na północ od Alp. Sądzę, że jest tu wyczuwalny wpływ protestantyzmu, na przykład tam, gdzie reformowane kościoły akceptują błogosławienie par homoseksualnych” – mówi Vonzun. „Głównym problemem jest jednak trwająca całe dziesięciolecia sekularyzacja, która doprowadziła do tego rozdźwięku między wartościami katolickiej wiary a praktyką życia oraz do pewnej prywatyzacji wiary. Wiara wciąż uchodzi za bardzo ważną rzecz, ale już tylko na poziomie prywatnym” – dodała redaktor. Jej zdaniem bardzo istotny jest też nacisk, jaki odczuwają na sobie liczne rodziny. Chodzi tu o warunki socjoekonomiczne, pochłanianie czasu przez pracę, co utrudnia relacje rodzinne.  

Redaktor uważa też, że sondaż, który opublikował szwajcarski episkopat, nie oddaje postaw wszystkich katolików w kraju, niemniej jednak rzeczywiście odzwierciedla rozpowszechnione poglądy. Jako dowód Vonzun przytacza fakt, że publikacja heretyzującego wyniku sondażu nie wywołała tak naprawdę w Szwajcarii żadnej większej reakcji.

I trudno się z redaktor Vonzun nie zgodzić. Bo to właśnie liberalizm powoduje, że katolicy na całym świecie tracą wiarę. Nie bez powodu najwięcej apostazji zachodzi w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, a więc tam, gdzie dyktatura liberalizmu jest już nieodwołalna. Wiara sprowadzona do prywatnej tylko strony jest po prostu okaleczona i traci część swojej siły. Ludzie nie potrafią wierzyć w Chrystusa "na pół gwizdka", tylko w domu i wyzbywać się tej wiary poza nim.

A państwo to właśnie nakazuje, otacza wiernych laicką symboliką, wmawiając kłamliwie, że wszystkie religie są równe. Katolicy z biegiem czasu ulegają tej propagandzie, zwłaszcza, że hierarchowie coraz częściej zachowują się niczym "zaprzysiężeni" z czasów francuskiej rewolucji, nie potrafiąc stanąć w obronie świętej prawdy i godząc się na liberalne kłamstwa. Obserwujemy to dziś zwłaszcza w krajach niemieckojęzycznych, gdzie presja na "otwarcie" Kościoła na ducha czasu idzie nie tylko od świeckich, ale także od kapłanów. 

bjad