Do paradoksalnej sytuacji doszło w Australii, gdzie katolickie szkoły pozostają otwarte, a katolickie kościoły zawieszają publiczne odprawianie Mszy świętej w związku z epidemią koronawirusa. Biskup Greg O’Kelly ogłosił w czwartek zawieszenie na czas nieokreślony Mszy z udziałem wiernych na całym terytorium Australii Południowej. Kościoły mają pozostawać otwarte jedynie na modlitwę indywidualną. Duchowni jednak nie zaprzestaną udzielania sakramentów wiernym.

 

Katolickie szkoły pozostaną otwarte pod presją rządu federalnego, mimo że wcześniej zarówno Archidiecezja Sydney oraz Sydney Catholic Schools zalecały zamknięcie placówek edukacyjnych w reakcji na zagrożeniem koranawirusem. Australijski rząd nie popiera zamknięcia szkół ze względów gospodarczych. Obawiając się negatywnych skutków ekonomicznych, rząd jednocześnie stwierdza, że nie ma jeszcze medycznego usprawiedliwienia dla takich środków.

Katolickie szkoły w Australii otrzymują dofinansowanie rządowe w wysokości 80 proc. Australijski premier Scott Morrison zagroził obcięciem tych funduszy, jeśli katolickie instytucje edukacyjne zamkną swoje podwoje. Premier obawia się także, że zamknięcie zarówno katolickich, jak i prywatnych szkół mogłoby również spowodować presję społeczną na zamknięcie szkół publicznych.

W Nowej Południowej Walii, której stolicą jest Sydney, stwierdzono do tej pory około 400 przypadków osób zarażonych koronawirusem. Arcybiskup Anthony Fisher z diecezji Sydney wyraził w liście poparcie dla rządowego planu, by nie zamykać szkół. Abp Fisher uzasadnił to tym, że biskupi zdecydowali się „nie wyłamywać z szeregu” i współpracować z władzami.

Z kolei biskup O’Kelly, który jest apostolskim administratorem archidiecezji Adelaide, zauważył, że rozważane są różne opcje, jak dostarczyć wiernym „pokarmu duchowego” w związku z zamknięciem kościołów. Pod uwagę są brane m.in. transmisje Mszy na żywo oraz wsparcie dla osób najbardziej bezbronnych i odosobnionych.

jjf/catholicnewsagency.com