Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Platforma Obywatelska zmieniła stanowisko w sprawie przyjęcia imigrantów do Polski, pomimo iż jeszcze w trakcie rządów tej partii ówczesna premier Ewa Kopacz zgodziła się na ich przyjęcie, uspokajała i zapewniała, że do Polski nie przyjedzie tych ludzi za dużo. Kiedy Prawo i Sprawiedliwość po objęciu rządów, również w odpowiedzi na oczekiwania większości Polaków, powiedziało temu „nie”, obecna opozycja potępiała partię rządzącą. Dziś Grzegorz Schetyna podczas briefingu prasowego mówił o takiej formie pomocy dla uchodźców, która już od pewnego czasu funkcjonuje. Nie dalej jak kilka tygodni temu premier Beata Szydło organizowała wspólną konferencję z księdzem profesorem Waldemarem Cisło. Oboje mówili wówczas właśnie o tym, jak Polska pomaga uchodźcom. Skąd jednak ta zmiana poglądów u Platformy Obywatelskiej? Chyba nie tego oczekują wyborcy tej partii...

Dr hab. Piotr Wawrzyk, politolog, Uniwersytet Warszawski: Przemiana jest rzeczywiście zadziwiająca, ale moim zdaniem wynika ona jedynie z tego, że celem Platformy Obywatelskiej jest przejęcie władzy. A ponieważ sondaże pokazują, że Polacy są przeciwni przyjmowaniu do naszego kraju imigrantów, to Platforma po prostu nie chce się narazić obywatelom. Sądzę, że jest to czysto koniunkturalny zabieg. Problem tylko w tym, że jeżeli politycy Platformy po pewnym czasie, bez żadnych specjalnych wydarzeń, które mogłyby na to wpłynąć, zmieniają zdanie, to sami fundują sobie cios wizerunkowy, ponieważ podważa to wiarygodność jakichkolwiek ich słów- dzisiaj zmieniają zdanie na temat imigrantów, więc nie ma pewności, że jutro nie zmienią zdania na inny temat.

Grzegorz Schetyna odpowiedział również na cztery pytania, które od pewnego czasu politycy Prawa i Sprawiedliwości zadają Platformie Obywatelskiej. Lider największej partii opozycyjnej potwierdził, że w przypadku dojścia jego ugrupowania do władzy zamierza zlikwidować CBA i IPN, a ich kompetencje rozdzielić na inne działające w Polsce instytucje

Tutaj w grę wchodzą ich czysto partykularne interesy, ponieważ CBA prowadzi kilka spraw, w które politycy PO są zamieszani. Zapewne boją się, że różnie może się to wszystko potoczyć i stąd takie, a nie inne oczekiwania ze strony działaczy Platformy, ponieważ likwidacja CBA jest „ukłonem” właśnie w ich kierunku. Jeżeli chodzi o IPN, jest to po prostu cena za poparcie Lecha Wałęsy dla Platformy. Były prezydent ma, jak wiadomo- bardzo delikatnie rzecz ujmując- nie najlepsze relacje z Instytutem Pamięci Narodowej. Być może Platforma w zamian za poparcie obiecała Lechowi Wałęsie, że będzie starała się o likwidację IPN. Nie wydaje mi się jednak, aby dobrym pomysłem była likwidacja- tylko wyłącznie dla tej jednej sprawy- insytucji o tak uznanym autorytecie i tak zasłużonym dla kraju.

Dość ciekawe jest również stanowisko Grzegorza Schetyny w kwestii wieku emerytalnego i programu Rodzina 500 Plus. Gdy w 2012 roku rząd Donalda Tuska podwyższył wiek emerytalny, Prawo i Sprawiedliwość już wtedy obiecywało przywrócenie poprzedniego stanu. Również program 500 Plus był jednym ze sztandarowych projektów PiS. Schetyna stwierdził dziś, że PO nie podwyższy wieku emerytalnego, ale będzie starała się zachęcić ludzi, którzy go osiągną, aby pozostali jeszcze na rynku pracy. Lider PO zaproponował takim osobom „trzynastki”. Jeśli chodzi o 500 Plus, Platforma nie tylko nie zlikwiduje tego programu, ale zamierza rozszerzyć go na pierwsze dziecko. Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że to „rozdawnictwo” czy „rozleniwianie Polaków”

Pamiętam również, że jeszcze kilka miesięcy temu politycy Platformy zarzekali się, że ani na jedno, ani na drugie nie ma pieniędzy. Co więcej, już podczas kampanii wyborczej w 2015 roku, gdy Prawo i Sprawiedliwość zaczęło podnosić kwestię obniżenia wieku emerytalnego i wprowadzeniu programu Rodzina 500 Plus, to PO domagała się wyliczeń finansowych. Dzisiaj należałoby zadać to samo pytanie Platformie: skąd zamierza wziąć na to wszystko pieniądze? Zarówno trzynasta emerytura, jak i 500 Plus na pierwsze dziecko to dość duże kwoty, skąd więc Platforma Obywatelska zamierza wziąć pieniądze na tak kosztochłonne przedsięwzięcia? Skoro domagała się wyliczeń finansowych od Prawa i Sprawiedliwości, to niejako automatycznie sama powinna je przedstawić.

30 kwietnia w programie „Kawa na ławę”, poseł Sławomir Neumann mówił, że PO „zrobi wszystko”, aby wygrać z PiS. Również Grzegorz Schetyna w zeszłym tygodniu w wywiadzie udzielonym Marcinowi Celińskiemu deklarował, że nie chce być liderem opozycji, chce po prostu wygrać wybory. Czy to jest właśnie to „wszystko”? Skoro coraz więcej osób zarzuca Platformie brak programu, brak pomysłu na alternatywę dla działań PiS, to PO postanowiła przedstawić jakieś „szczątkowe” założenia?

Problem polega na tym, że wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej i tak nie są do końca precyzyjne i jasne, ponieważ gdyby zajęli jednoznaczne stanowisko w jakiejkolwiek sprawie, byliby narażeni na utratę pewnej grupy elektoratu. A Platforma Obywatelska już w tym momencie nie ma takiego poparcia, jak Prawo i Sprawiedliwość, nie może więc pozwolić sobie na odejście grupy wyborców- wówczas niemal całkowicie straciłaby szansę na władzę. Stąd nie do końca precyzyjne stanowisko chociażby w różnych sprawach. Co więcej, wydaje mi się, że udzielając mętnych odpowiedzi na pytania o wiek emerytalny, 500 Plus czy kwestie światopoglądowe, nie przedstawiając żadnych konkretnych danych czy wyliczeń, Grzegorz Schetyna niechcący zaczyna pompować Nowoczesną. Ugrupowanie Ryszarda Petru często potrafi zaprezentować bardziej wyraziste poglądy w pewnych kwestiach. Dlatego też część tzw. liberalnego elektoratu, który w pewnym momencie odwrócił się od Nowoczesnej i planował w następnych wyborach oddać głos na Platformę, może teraz wrócić do Nowoczesnej.

Platforma naraziła się również wyborcom lewicowym. Niedawno lider partii „Razem”, Adrian Zandberg zarzucił PO homofobię, ponieważ z „Marszu Wolności” wyrzuceni zostali działacze stowarzyszenia „Miłość nie wyklucza”, postulujący m.in. legalizację małżeństw homoseksualnych

Również zmiana poglądów w kwestii przyjmowania imigrantów niejako zaprzecza ideałom lewicowym, więc jakieś straty dla Platformy muszą z tego wyniknąć. Myślę, że kolejne sondaże nie będą już dla PO tak optymistyczne.

Czy Platforma ma w ogóle jakiekolwiek idee, przekonania, czy też jest raczej taką „chorągiewką na wietrze”, a jej jedynym celem jest powrót do władzy?

Wszystkie zawirowania, jakie obserwowaliśmy w ostatnim czasie pokazują, że Platforma Obywatelska nie ma żadnego innego programu poza „antyPiS-em”. To jedyny punkt programu PO: „Odsuniemy PiS od władzy”. Brakuje jednak odpowiedzi na pytanie, „co zamiast PiS?”

Czy w Pana ocenie Platforma istotnie nadszarpnęła zaufanie swoich wyborców, zmieniając tak nagle poglądy?Platforma żywi się właśnie tak zwanym „antypisem”. W tym momencie jest ugrupowaniem najbardziej antypisowskim i mającym największe możliwości odsunięcia od władzy partii rządzącej. Myślę, że zdecydowanej większości elektoratu Platformy wystarczy, jednak na pewno nie wszystkim jej wyborcom i te zawirowania na pewno zaowocują spadkiem poparcia w kolejnych sondażach.

A co z ideałami „Solidarności”, do których często odwołują się politycy i sympatycy PO? Platforma i KOD straszą, że PiS cofa kraj do PRL, tymczasem w relacjach z „Marszu Wolności” mogliśmy zobaczyć, z jakimi ludźmi idą ramię w ramię politycy PO, z których część w czasach PRL działała w opozycji demokratycznej. A przecież to nie pierwsza taka sytuacja

Na marsze KOD-u czy Platformy Obywatelskiej chodzi właśnie „antypis”. Nieważne, w jakim towarzystwie, ci ludzie czują się razem dobrze, ponieważ mogą wspólnie zaprotestować. Te dawne ideały „Solidarności” nie mają już dla tego środowiska większego znaczenia. Ważne jest jedynie to, aby wystąpić przeciwko PiS i odsunąć tę partię od władzy i ten cel niekiedy łączy nawet dawne ofiary z dawnymi oprawcami.

Bardzo dziękuję za rozmowę.