"Nikt nie ma wątpliwości, że wybory będą fałszowane. Problem tylko polega na tym tylko kto, na jaką skalę te wybory sfałszuje, czy będzie dogrywka"-ocenił w dzisiejszym wydaniu swojego programu "Geopolityczny tygiel" dr Jerzy Targalski. Politolog komentował w ten sposób wybory prezydenckie na Ukrainie. 

Targalski przeanalizował sylwetki kandydatów. 

"To kto wygra wybory, a kto zostanie prezydentem, to są dwie różne sprawy. Nikt nie ma wątpliwości, że wybory będą fałszowane. Problem tylko polega na tym tylko kto, na jaką skalę te wybory sfałszuje, czy będzie dogrywka"-zaznaczył publicysta. Zdaniem Targalskiego, kluczowa jest zarówno sytuacja na Ukrainie, jak i międzynarodowa sytuacja tego kraju, na przykład wpływ USA na Ukraińców i w którym kierunku ten wpływ pójdzie. 

"Od tego będzie zależała polityka oligarchów ukraińskich. W tej chwili mamy 44 kandydatów w wyborach prezydenckich, co oczywiście ma ukryte znaczenie"-wskazał historyk. Jak wskazał, zarejestrowani kandydaci wysyłają na wybory swoich obserwatorów i przedstawicieli swoich komitetów do komisji wyborczej. 

"I można ich sprzedawać, czyli można na tym zarabiać. Druga sprawa, to wybory prezydenckie są do zaprezentowania się i do takiego wstępu przed wyborami parlamentarnymi. W większości wypadków o to właśnie chodzi. Mamy trzech istotnych kandydatów i dwóch mniej istotnych, którzy na pewno nie wygrają, ale są ciekawi. Obaj należą do nurtu prorosyjskiego"-wskazał gospodarz "Geopolitycznego tygla". 

"Z tych trzech mamy Julię Tymoszenko, którą wspierał zawsze Kołomojski. (...) Julia Tymoszenko ma to do siebie, że tak naprawdę jest obrotowa i można się z nią dogadać, jeżeli ona będzie w tym widziała korzyści. W tej chwili proponuje oczywiście, tak samo jak Poroszenko, przystąpienie do NATO i przystąpienie do Unii Europejskiej. Oprócz tego reformę systemu sądownictwa, zmniejszenie liczby posłów"- wyliczył politolog, w którego ocenie rozwiązania są ciekawe, choć "propozycje a realia" to dwie różne kwestie". Mówiąc o obecnym prezydencie Ukrainy, dr Targalski zwrócił uwagę na początki prezydentury Petra Poroszenki i pewne porozumienie z marca 2014 r.:

"W marcu 2014, kiedy jeszcze decydowało się, kto będzie startował w wyborach prezydenckich, doszło do spotkań, w których uczestniczyli: Poroszenko, Klitschko, który reprezentował opcje niemiecką, Firtasz, który reprezentował opcję rosyjską. (...) Ławoczkin, który był człowiekiem Janukowycza i tam doszło do porozumienia, że wszyscy ci wymienieni będą wspierali Poroszenkę w wyborach, czyli mamy tutaj wpływy rosyjskie, niemieckie"-przypomniał publicysta. Jak dodał, Poroszenko pierwotnie planował "dogadać się" z Rosjanami, nie mogąc jednak spełnić żądań rosyjskich- federalizacji. 

"Do tego dochodzi fakt, że Poroszenko nie rozumie w ogóle spraw historycznych czy tożsamościowych, bo jest to przedstawiciel elit sowieckich. Ja nie jestem zwolennikiem Poroszenki, ale czy on wygra wybory, czy przegra, to jeszcze nie wiemy"-zastrzegł historyk. Mówiąc o trzecim kandydacie, Wołodymyrze Zełenskim, dr Jerzy Targalski zaznaczył, że aktor i producent filmowy, odtwórca roli prezydenta w serialu "Sługa narodu", jest kandydatem prorosyjskim. 

"Jakbyśmy rozpatrywali tych trzech kandydatów, to uważam, że Tymoszenko byłaby najlepsza. Przypominam to, jak była w Polsce na Westerplatte i jak została przez Tuska potraktowana wtedy, kiedy Tusk podlizywał się Putinowi, więc też nie ma za bardzo powodu do propolskiego nastawienia, ale jest elastyczna i to w polityce jest najważniejsze"-ocenił politolog. 

Doktor Jerzy Targalski podkreślił, że wybory na pewno będą fałszowane. Problemem jest jedynie skala tych fałszerstw i to czy dojdzie do dogrywki. 

"Na pewno Rosjanie będą chcieli przemienić wybory w rozruchy i doprowadzić do stanu chaosu na Ukrainie(...) Tak naprawdę nie dowiemy się, jak to wyglądało, bo wszyscy będą fałszowali na potęgę. Po prostu będą kupowali głosy, bo to jest najbardziej popularny sposób. Cennik jest znany, nie ma z tym problemu. Kto zostanie ogłoszony zwycięzcą, zobaczymy"-zaznaczył. 

yenn/Telewizja Republika, Fronda.pl