TVN24 z troską pochyla się nad siedmioletnim chłopcem z Hiszpanii, który rzekomo padł ofiarą dyskryminacji, gdyż katolicka szkoła nie chciała go traktować jak dziewczynkę. Gabriela (jak nazwał się siedmiolatek) ponoć wygląda i zachowuje się jak inne dziewczynki, ale ma problem, bo urodziła się jako chłopiec i tak właśnie postrzegana i traktowana jest przez otoczenie.

Adwokat rodziców Gabrieli żali się, że w San Patricio dziecko było stale dyskryminowane. „Szkoła chciała zawiesić to dziecko w otchłani płciowej, traktować niejako na szczególnych warunkach jako osobę, która ma problem, której czegoś brak, którą trzeba naprawić” - opowiada. Mimo usilnych próśb rodziców, dyrekcja placówki nie pozwoliła, by dziecko korzystało z dziewczęcej toalety oraz przychodziło do szkoły w sukienkach.

Z pomocą spieszą nasi rodzimi światli psychologowie i działacze na rzecz transseksualności. „Jeśli kilkuletnie dziecko stale sprzeciwia się traktowaniu zgodnie z jego płcią biologiczną, wielokrotnie i uporczywie, to wtedy jest się nad czym zastanawiać i szukać porady doświadczonego seksuologa” - mówi psycholog dziecięca, Aleksandra Piotrowska w rozmowie z TVN24. A fundacja Trans-Fuzja chwali się, że wystawiała opinie sześciolatkowi, w efekcie czego dziecko chodzi do szkoły jako dziewczynka, choć w dokumentach wciąż figuruje jako chłopiec.

„Takie dzieci czują się nieszczęśliwe w tym, że muszą grać rolę dziecka innej płci” - użala się Lalka Podobińska z Trans-Fuzji. „Pozwólmy na to, by dziecko funkcjonowało zgodnie ze swoją płcią psychologiczną. Zobaczmy co się wtedy będzie działo” - zachęca Piotrowska.

A my się zastanawiamy tylko, jak zachowają się postępowi rodzice, kiedy ich kilkuletnie dziecko oznajmi na przykład, że czuje się psychologicznym Supermanem – czy pozwolą mu wyskoczyć z 11. piętra, żeby sprawdził swoje umiejętności? A co zrobią, jeśli trzylatek oznajmi, że czuje się krówką? Urządzą mu w domu obórkę, a na obiad podadzą zieloną trawkę?

Beb/TVN24