Andrei Astefanesei, dziennikarz z rumuńskiej „Prawdy” przeniknął do siatki pedofilów skupionych wokół serwisu społecznościowego, jaki stworzyli na własne potrzeby. Portal skupiał ponad 3,5 tys. użytkowników z całego świata.

Dołącz do Pedobooka, aby stalkować małe dzieci i oglądać dziecięcą pornografię" – zachęcali administratorzy portalu. Użytkownicy na wstępie musieli określić swoje preferencje – czy wolą chłopców, a może dziewczynki, czy oferują seks, etc. Dołączenie do pedofilskiego serwisu nie było takie proste. Krył się w tzw. Ciemnej Sieci (ang. Darknet). To internet niewidoczny dla zwykłych użytkowników. Można go znaleźć w sieci TOR, która powstała, aby zapewnić internautom anonimowość. Darknet oferuje wszystko, co nielegalne. Żeby znaleźć się w Ciemnej Sieci trzeba zainstalować na swoim komputerze specjalne oprogramowanie.

Rozmawiałem z dziesiątkami z nich. W realnym życiu nie mogą mówić o swoich preferencjach. Żyją w strachu przed więzieniem i leczeniem. Tutaj nie mieli żadnych ograniczeń. Opisywali swoje doświadczenia, wymieniali się zdjęciami i filmami, przyjaźnili się" – relacjonował dziennikarz, któremu udało się przeniknąć do pedofilskiej siatki.

Zwyrodnialcy skupieni wokół serwisu preferowali dzieci w wieku od 5 do 16 lat, chociaż byli także tacy, którzy woleli młodsze. Na Pedobooku było także kilka samotnych kobiet oraz małżeństw, które wykorzystywały własne dzieci. „To wspaniałe, że znalazłem dziewczynę, że będziemy mieli dziecko. Będziemy szczęśliwi obojętnie czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Wychowamy je w duchu miłości do dzieci" – pisał jeden z użytkowników.

Pedobook w sierpniu został zamknięty przez FBI. Wcześniej został aresztowany Eoin Eric Marques, założyciel Freedom Hosting, największego pośrednika pornografii dziecięcej.

MBW/Wyborcza.pl