KROK 1: Małżeństwo ma „prawo” do dziecka

- Pary korzystające z in vitro mówią: mamy prawo do dziecka. Pytam się: jakie prawo? Skąd to prawo wynika? Nie wolno myśleć, że skoro Bóg nie obdarzył mnie dzieckiem, to mam prawo starać się o nie wbrew jego woli.

- Chcielibyśmy rozliczać Boga z każdej złotówki, a nie mamy pojęcia jakimi motywami i racjami On się kieruje. Bóg ma swoją logikę. Ostateczne wyroki opatrzności boskiej są dla nas często nieodgadnione. Nie powinniśmy żądać od Boga spełnienia tego, co sobie założyliśmy. Dziecko jest darem, a nie towarem, który możemy sobie kupić w klinice. Pary decydujące się na in vitro wolą kupić dziecko niż je adoptować. Nie chcą dziecka z adopcji, bo pragną mieć "swoje" dziecko. To jest właśnie logika towaru, a nie daru.

- Pogląd, że każde małżeństwo ma prawo do dziecka, przeczy twierdzeniu podstawowemu: dziecko jest darem. A dar ofiarowuje się komuś, komu chce się go ofiarować. Czasem nie ofiarowuje się nic. I z tym trzeba się niestety pogodzić. Pary korzystające z in vitro mówią: mamy prawo do dziecka. Pytam się: jakie prawo? Skąd to prawo wynika? Nie wolno myśleć, że skoro Bóg nie obdarzył mnie dzieckiem, to mam prawo starać się o nie wbrew jego woli.

KROK 2: In vitro nikogo nie krzywdzi i nie powoduje cierpienia u nikogo

- Nie wiem. Nie jestem embrionem. Nie wiem co czują embriony, które jeżeli nie zostaną wykorzystane do zapłodnienia, są niszczone. Nie da się tego określić. Podobnie jak nie da się określić, jakie będą długofalowe skutki stosowania metody in vitro.

- Nie wiemy, czy nie wywoła ona na przestrzeni kilku pokoleń negatywnych zmian dotyczących podstawowych cech ludzkich. Ta metoda jest bardzo pożądana, a można sądzić, że będzie pożądana jeszcze bardziej. Niepłodność stała się bowiem plagą współczesności. Zawsze istniała, ale dzisiaj jest plagą. Jest chorobą cywilizacyjną. Trzeba zadać pytanie, dlaczego tak się stało. (...) Uznaliśmy, że możemy rządzić płodnością.

KROK 3: Przecież embrion nie jest dzieckiem

- Z uporem maniaka wracam do powiedzenia, które jest głupawe, ale bardzo prawdziwe od tysięcy lat jeszcze nigdy ze współżycia mężczyzny i kobiety nie powstał stołek. Powstaje życie ludzkie. Więc po co debata, czym jest embrion? Kościół nie twierdzi, że embrion jest osobą. Jest zaczątkiem życia ludzkiego i dlatego musi być chroniony. Ma to zresztą miejsce w ustawodawstwach wielu państw.

KROK 4: In vitro to nie grzech

- To bardzo ciężki grzech. Od razu zrobię jednak zastrzeżenie: o grzechu mówimy w tym przypadku teoretycznie. Grzech można zarzucać komuś, gdy zna się wszystkie okoliczności, w których tego grzechu się dopuścił.

Ludziom, którzy mają dziecko dzięki in vitro ksiądz powinien powiedzieć "to samo, co człowiekowi dopuszczającemu się aborcji czy zabójstwa".

KROK 5: W normalnym życiu dziecko nie zawsze jest owocem miłości, nie ma ideałów

- Zgoda. W życiu ludzi zdarzają się różne sytuacje. Dziecko powinno być jednak owocem miłości małżeńskiej i najczęściej tak właśnie jest. Natomiast jeżeli pójdziemy do sklepu i kupimy sobie plemnik i komórkę jajową, to nie można mówić o życiu, które rodzi się w akcie miłości. Tam miłości nie ma. Tam jest handel.

KROK 6: Dziecko z próbówki to koniec końców też owoc miłości

Życie zrodzone z próbówki jest wynikiem manipulacji, a nie działania natury. Miłość nie wyraża się przy ladzie sklepowej.

KROK 7: Nie wiele osób korzysta z cudzych embrionów, nie ma mowy o manipulacjach genetycznych

- Dzisiaj niewiele. Jutro takich osób może być całe mnóstwo. Jeżeli otworzy się furtkę, to stanie się ona bramą. I to bardzo szybko. Rozwój metod zapłodnienia pozaustrojowego może doprowadzić do tego, że w przyszłości będziemy zamawiać sobie dzieci obdarzone określonymi cechami. Rodzice będą wybierać płeć, kolor oczu, włosów, wzrost, geny geniusza lub zbrodniarza. Będą jak twórcy Frankensteina. Czymże jest literackie wyobrażenie Frankensteina, czyli istoty powołanej do życia wbrew naturze, jak nie pierwowzorem in vitro? To makabryczna perspektywa, ale ona istnieje.

- Szanując wszelkie uczucia małżonków, którzy mają problemy z płodnością, trzeba powiedzieć jasno: istnieją małżeństwa niepłodne. Tak było od wieków. Niepłodność jest pewnym faktem biologicznym.

KROK 8: Bezpłodność to choroba społeczna - in vitro to lekarstwo

- Stosujemy pigułki antykoncepcyjne, środki wczesnoporonne, dopuszczamy się aborcji. Późno zawieramy małżeństwa. Przez wieki w Polsce ludzie zakładali rodziny w wieku 18-20 lat. Teraz robią to w okolicach 30-tki. To czego się spodziewają? W tym wieku organizm ma już za sobą okres, w którym bardzo łatwo można dojść do potomstwa. Ludzie pragnący dziecka domagają się od Boga tego, co On nam daje. Tyle że daje nam to wtedy, kiedy my tego nie chcemy i odrzucamy ten dar. In vitro jest potrzebne po to, żeby człowiek przez 30 lat mógł się wyszumieć: robić to, co chce, nie licząc się z nikim i z niczym. A po 30 latach orientuje się, że jednak chce mieć potomstwo i prosi Boga o zmiłowanie. Nie tędy droga.

KROK 9: Większość katolików i tak popiera in vitro

- Opinia publiczna nie decyduje o normach etycznych. Natura ludzka jest bardziej skłonna do złego niż do dobrego. Dramat człowieka leży właśnie w tym. Św. Paweł mówił jasno, że czuje w sobie dwie natury: jedną, która go wznosi i pokazuje mu perspektywy dobra i drugą, która go przygważdża do ziemi i powoduje, że pragnąc dobra - czyni zło. Tacy jesteśmy.

KROK 10: Jezus też powstał in vitro w Duchu Świętym (Manuela Gretkowska)

- Przy dyskusjach światopoglądowych każdy chwyt jest w jakiś sposób zrozumiały. Chrześcijaństwu, jeżeli się chce, można odebrać wszelką wartość. Można mu wszystko przypisać. Wystarczy spojrzeć do internetu. Niektóre wypowiedzi internautów na forach czy blogach pokazują, jak głęboko człowiek może być niesprawiedliwy i jak bardzo może być głupi. Istnieją ludzie, którzy anonimowo wyżywają się w internecie, uważając, że mają wyłączność na rację. Każdą informację potrafią opatrzyć komentarzem atakującym chrześcijaństwo i chrześcijan.

 

Oprac. AJ/onet.pl