- Zleciłem w Polskim Radio Lublin oraz Radio Freee ogłoszenie płatne w którym zachęcam mieszkańców Lubelszczyzny do udziału w spotkaniu z Ewą Stankiewicz i Janem Pospieszalskim pod namiotem stowarzyszenia Solidarni2010, który ma stanąć w najbliższy czwartek na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Treść ogłoszenia zawierała informacje o miejscu, czasie oraz treści postulatów pod którymi będziemy zbierać podpisy - relacjonuje Dominik Tarczyński, szef Solidarnych2010 w Lublinie. 

 

Kierownik Działu Promocji i Realizacji Zleceń, Ewa Mateuszuk, poinformowała Tarczyńskiego, że Radio nie zgadza się na umieszczenie ogłoszenia tej treści, gdyż jest ona "sprzeczna z ustawą o KRRiTV" i zaproponowała usunięcie fragmentu zawierającego treść czterech postulatów Solidarnych2010. 

 

Tarczyński zgodził się na taką okrojoną formę ogłoszenia, ale zastrzegł, że ma w nim pozostać sformułowanie "dla wolności i w imię prawdy". Pani Mateuszuk wstępnie zgodziła się na taki kształt ogłoszenia, ale już za chwilę poinformowała, że Radio nie zgadza się także na taką formę. 

 

- Na tak zakrojoną cenzurę już się nie zgodziłem. Przekazałem p. Ewie, że uważam takie zachowanie ze strony nadawcy publicznego za skandal, dosłowne cofanie się do totalitarnych czasów PRLu! - relacjonuje Tarczyński. 

 

Szef Solidarnych2010 próbował kontaktować się jeszcze z przełożonym pani Mateuszuk, ale ten nie odbierał jego telefonów. 

 

To jeszcze nie koniec piętrzących się przed stowarzyszeniem trudności. Dyrektor lubelskiego Wydziału Dróg i Mostów bez podania przyczyny (!) nie zgodził się na zajęcie pasa drogi przez okres 30 dni (za który płaci stowarzyszenie) tak, jak miało to miejsce w innych decyzjach, ale jedynie na 7.

 

- Jeszcze większym zaskoczeniem było dla mnie gdy inspektor Janusz Stępniak, poinformował mnie , iż wyda mi zgodę (podpisaną przez Zastepcę Dyrektora Wydziału Dróg i Mostów p.Andrzeja Bałabana)  pod warunkiem, że dopiszę w jakiej sprawie będziemy zbierac podpisy. Byłem zszokowany tym, że Wydział Dróg i Mostów warunkuje wydanie mi zgody na namiot względami merytorycznymi naszej działalności! Powstaje pytanie – kto wydał polecenie P. Stępniakowi aby nakazał mi ręczne dopisane treści pod jaką będziemy zbierać podpisy? - relacjonuje Tarczyński.  

 

- Naprawdę czuję się inwigilowany, a moje prawo do protestu ograniczane bez podania podstaw prawnych i racjonalnego wytłumaczenia - konstatuje. 

 

eMBe/Solidarni2010