"Zeszłoroczne zakupy kilkudziesięciu ton złota dały nam ponad 700 milionów złotych czystego zysku [...] Polska jest krajem, który nie wyprzedaje się, tylko kupuje [...] Decyzje NBP pokazują, że rośnie nasza ranga, że trzeba się z nami liczyć [...] Nie jest tak, że my mamy wszędzie na świecie samych przyjaciół" - Janusz Szewczak, poseł PiS, wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych specjalnie dla portalu Fronda.pl.

 

Fronda.pl: NBP zakupił ponad 100 ton złota w 2019 roku. W ostatnich dwóch latach polskie zasoby tego kruszcu zwiększyły się ponad dwukrotnie z ok. 103 ton do ponad 228 ton. Czy to dobra dla nas wiadomość?

Poseł Janusz Szewczak: To jest absolutnie sensacyjna wiadomość! Fakt podwojenia tych rezerw w okresie dwóch ostatnich lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Za rządów PO- PSL słyszeliśmy, że „piniędzy nie ma i nie będzie”. Jednocześnie trwał systematyczny rabunek dochodów podatkowych, nie tylko z VAT’u i akcyzy, które mogłyby posłużyć do takich właśnie zakupów. Koncepcja neoliberałów była taka, żeby Polacy nie posiadali za dużo. I znalazły się na to pieniądze. Przez ostatnie cztery lata nastąpił wzrost rezerw walutowych o prawie 25 miliardów Euro- to jest olbrzymi wzrost, który nastąpił za rządów PiS.

Na ile decyzje prezesa NBP mają wymiar symboliczny i wizerunkowy, a na ile są decyzjami gospodarczymi?

To jest przede wszystkim wymiar historyczny. Zaczynamy znacząco zwiększać ilość posiadanego złota, chociaż daleko nam jeszcze do takich państw jak Francja, Niemcy, Rosja, które mają po kilka tysięcy ton. My jesteśmy nadal za Portugalią, za stosunkowo niedużym krajem i nie aż tak zamożnym, ale ruszyliśmy z kopyta. Tylko zeszłoroczne zakupy kilkudziesięciu ton złota dały nam ponad 700 milionów złotych czystego zysku. Tegoroczne zakupu ponad 100 ton to kolejne kilka miliardów złotych zysku. Na dziś ceny złota są najwyższe od 6 lat.

Zwiększenie polskich rezerw złota ma wielkie znacznie praktyczne. My potrzebujemy w rezerwach walutowych pewnego procentowego udziału złota. Mamy obligacje tak potężnych krajów jak Stany Zjednoczone, czyli dolarowe obligacje, euroobligacje, czy waluty Szwajcarii i Japonii, ale złoto stanowi ważny składnik rezerw. W wielu krajach jest to nawet 20%, średnia to około 10%. My byliśmy daleko poniżej tych poziomów. Ostatnie zakupu świadczą o pewnej dalekowzroczności i dobrej analizie, bo ceny złota poszły w gorę od zeszłego roku. W Europie jesteśmy poza pierwszą dziesiątką a jesteśmy dużym krajem. Powinniśmy prowadzić dalej tego typu działania i intensyfikować zakupy.

Czy informacja o podwojeniu zasobów złota przez NBP może wpłynąć na uatrakcyjnienie postrzegania Polski przez europejskich i światowych graczy?

Absolutnie tak. Wpływa na lepsze postrzeganie polskiej waluty, chociaż ta już jest dobrze postrzegana, to poprawia dodatkowo tę ocenę. Wpływa na ocenę polskich obligacji, bo ci którzy pożyczają nam pieniądze mają świadomość, że mamy odpowiednie rezerwy i je powiększamy. To wpływa również na zainteresowanie inwestorów Polską na świecie. Oni widzą, że Polska jest krajem, który nie wyprzedaje się tylko kupuje. Że stać nas na to, że mamy odpowiednie rezerwy finansowe. Przypomnę, że za rządów PO- PSL złota nie tylko nie kupowaliśmy, raczej się go pozbywaliśmy. Oni podnosili VAT i obniżali zasiłek pogrzebowy- to były ich ruchy. My jesteśmy w stanie dokonywać poważnych zakupów wzmacniających rezerwy w Polsce.

Wracamy do grona państw wiarygodnych i poważnych?

Myślę, że od czterech lat i prób naprawy polskiego państwa wróciliśmy do grona państw poważnych. Decyzje NBP pokazują, że rośnie nasza ranga, że trzeba się z nami liczyć, że jesteśmy silnym partnerem w biznesowych relacjach, i że nas na to stać. Przypomnijmy, że w razie jakichś wielkich kryzysów, kryzysów finansowych, bankowych, czy gospodarczych na świecie, a nawet militarnych, rezerwy złota zawsze były pewną gwarancją wypłacalności.

Kupujemy złoto, i to jest bardzo ważna informacja, jednak nie mniej elektryzującą informacją jest ta, że co najmniej połowa polskich rezerw tego kruszcu przechowywana dotąd poza naszymi granicami ma wrócić do Polski.

Tak zrobili Niemcy jeszcze w ubiegłym roku, tak robi wiele innych krajów- one głównie sprowadzały złoto ze Stanów Zjednoczonych, my z Londynu. To jest sygnał niesłychanie ważny dla ludzi myślących, że polskie złoto wraca do Polski. Dziesiątki lat nie mogliśmy o tym myśleć- nie było żadnej szansy, nie było chęci, nie było możliwości. To jest historyczne wydarzenie. To jest dowód wielkiej różnicy profesjonalizmu pomiędzy obecną ekipą, nie tylko rządową, ale również tą bankową w banku centralnym, a poprzednikami.

Skąd zatem mogą płynąć bezpardonowe ataki na szefa NBP i jego najbliższe otoczenie?

To co wygadują przedstawiciele totalnej opozycji, którzy tak jak pani Dulkiewicz zdaje się nie może zrozumieć, że Westerplatte i Gdańsk to jest nadal państwo polskie nie żadne Wolne Miasto Gdańsk, tylko polskie terytorium, to nic dziwnego że może im się nie podobać polityka pieniężna banku centralnego. Nie jest tak, że my mamy wszędzie na świecie samych przyjaciół, i wielu się nie podoba to, że Polska wybija się na pewną niezależność, że święci absolutne sukcesy gospodarcze. Wszystkie wskaźniki makroekonomiczne, które mamy dziś w Polsce, w połowie Europy wzięliby z pocałowaniem ręki. To wzmacnia naszą siłę przetargową, co było widać w Brukseli w czasie ostatnich rokowań personalnych.

Dla wielu obcokrajowców, którzy nie kierują się informacjami z TVN’u, te fakty gospodarcze muszą świadczyć o formie pewnego cudu gospodarczego. On się jeszcze nie przełożył w 100% na poziom zamożności, na poziom wynagrodzeń, ale to trzeba robić stopniowo, i to się robi. Nie tylko gonimy, ale zaczynamy niektórych doganiać, albo nawet przeganiać, i to wzbudza nie tylko pewne złośliwości, ale wręcz próby zaszkodzenia temu powrotowi Polski do grona państw rozgrywających, liczących się i szanowanych.

Dziękuję za rozmowę.