Kotliński napisał, że Monika Olejnik jest "dziennikarską hieną w spódnicy, która potrafi zgnoić człowieka, nie widząc go nigdy na oczy". Kierowany przez niego tygodnik "Fakty i Mity" opublikował także tekst o "zagadkowej" karierze dziennikarki. "W przypadku Moniki Olejnik może nie byłoby tego błysku ani blichtru, ani kariery bez PRL-u, Służby Bezpieczeństwa i stanu wojennego" - pisał wicenaczelny pisma Marek Szenborn. Roman Kotliński zachwalał tekst, mówiąc, że Olejnik "zawdzięcza swoją pozycję tatusiowi esbekowi" i że "wyrosła na godną córunię tatusia". Między skonfliktowanymi stronami doszło do ugody pozasądowej.


Teraz były ksiądz i wydawca tej wyjątkowo obrzydliwej gazetki, która zajmuje się głównie szkalowaniem katolików i obrażaniem świętych dla nas rzeczy, musi odkręcać swoje oskarżenia rzucane pod adresem dziennikarki. Podejrzewam, że udział w tej ugodzie miał sam Janusz Palikot, któremu nie zależy na zadzieraniu z salonowymi mediami. Dlatego też uspokoił on swojego posła i ustawił go do pionu. Jednak  naciski Olejnik i Palikota pokazują, że „Fakty i Mity” są w stanie przepraszać skrzywdzone przez siebie osoby publiczne. Może więc warto przyjrzeć się temu precedensowi i zacząć masowo pozywać do sądu wydawcę tego pisemka? Niemal w każdym numerze tej nikczemnej gazetki można znaleźć informacje, które godzą w dobre imię katolików. Roman Kotliński jest zresztą jednym z najbogatszych posłów obecnej kadencji, a swój majątek zrobił na christianofobii i żerowaniu na nienawiści do katolicyzmu, które można porównać z antysemityzmem. Ma on więc z czego płacić za swoje plugastwa. Nie chodzi mi oczywiście o tłumienie wolności słowa przez pozwy sądowe, jak robi to pewna znana gazeta. Niech sobie Kotliński obraża „brzuchatych biskupów” i czarny kler. Nikt nie zabrania nikomu być głupcem i mieć najdurniejsze opinie na temat Kościoła. Jednak nikomu nie wolno kłamać. Skoro wymagamy od innych dziennikarzy by pisali prawdę, to niech takie same reguły dotyczą tego człowieka i jego, pożal się Bożem, „dziennikarzy”. Kościół katolicki i organizacje katolickie mają w Polsce fundusze na to by walczyć w sądzie o prawdę i chronić dobre imię. Może warto pójść przykładem Olejnik?


Łukasz Adamski