Ewa Kopacz próbując skontrować propozycje Prawa i Sprawiedliwości nakierowane na ukrócenie podatkowej samowoli hipermarketów… stanęła w obronie tych ostatnich. Czy premier Kopacz naprawdę przedkłada zyski wielkich sieci nad dobrobyt Polski?

Na antenie programu TVP „Dziś wieczorem” prowadzonego przez Piotra Kraśkę przekonywała, że Polska może być jedynym cywilizowanym krajem, w którym hipermarkety podatków nie płacą. Na pytanie Kraśki, dlaczego wielkie sieci nie miałby podzielić się z budżetem swoimi zyskami, odparła:

„Jedno jest pewne, że się nie podzielą, bo nie będą mogły pozwolić sobie na straty. W związku z tym przeniosą te koszty, które zafundujemy im podniesionym podatkiem, na tych, którzy są użytkownikami tej powierzchni w danym sklepie, a ci z kolei przełożą to oczywiście na koszty tych, którzy będą kupować u nich produkty”.

Następnie zaczęła zachwalać Biedronkę. „Chociażby taka Biedronka. Bardzo często pewnie pan, ja, mnóstwo ludzi chodzi do Biedronki. Ale żeby ta Biedronka, na którą nałożymy ten dodatkowy podatek, mogła zarobić, co będzie robić? Albo taniej kupi od naszych rolników to, co będzie wystawiać – mówię o jabłkach, o warzywach – mimo wszystko trzeba przyznać, że w Biedronce naprawdę te warzywa są super” – przekonywała premier.

Nie wiemy, czy premier otrzymała jakieś wsparcie od portugalskiej sieci, ale zdziwiony tymi słowami był nawet Piotr Kraśko, przekonując, że Kopacz „ostro idzie w promocję”. Premier nie zgodziła się z tą argumentacją i mówiła dalej: „Mieszkam obok Biedronki. Kupuję w Biedronce i te warzywa są super”. Dodała, że za propozycje PiS „zapłacimy my”.

Kraśko zacytował wówczas dane z „Rzeczpospolitej”, według których sieci zagraniczne płacą w Polsce niższe podatki, niż sieci polskie. Kopacz pozostała niewzruszona – na opodatkowanie hipermarketów zgodzić się nie chce.  

kad/tvp/niealezna