Joanna Krakowska, wicenaczelna miesięcznika "Dialog", współwłaścicielka Oficyny Wydawniczej Errata specjalizującej się w książkach o teatrze przyznaje na łamach „Gazety Wyborczej” rację Joannie Szczepkowskiej, kiedy ta mówi o homolobby w teatrze. Wprawdzie, można polemizować z wieloma (jeśli nie z większością jej tez), ale akurat warto posłuchać tego, co ma do powiedzenia na temat dyktatury gejów w sztuce.

Na dowód twierdzenia, że teatrem rzeczywiście rządzą homoseksualiści, Krakowska przypomina sytuację, która przytrafiła się jej samej. Pięć lat temu napisała wraz z Krystyną Duniec felieton dla portalu e-teatr, w którym ubolewała nad dyskryminacją kobiet w polskim teatrze, w którym „rządzi mężczyzna i w dodatku gej”. Autorki apelowały o to, by na scenie zaprezentować także kobiecość, która „nie będzie ani projekcją męskiej heteroseksualnej wyobraźni, ani dodatkiem do męskiej homoseksualnej tożsamości”. Ich tekst spotkał się z ostrą reakcją działacza Kampanii Przeciw Homofobii, który oskarżył panie o... „homofobię w czystej postaci”. „To było zabawne, bo my od lat byłyśmy w związku” - komentuje w rozmowie z „Dużym Formatem” Krakowska.

Dalej Krakowska dodaje, że dziś w Polsce nie jest możliwa poważna rozmowa na ten temat, bo panuje „homofobiczna atmosfera”. Mówi jednak, że głos Szczepkowskiej jest tym bardziej bezcenny, bo aktora mówi to, co myśli, nie zważając na konsekwencje. Zapewnia też, że ceni osoby, którym nie brak odwagi, by narazić się na krytykę własnego środowiska.

Krakowska to kolejna osoba, która mówi o „gejowskim lobby” w teatrze. Wcześniej na problem swoim głośnym felietonem zwróciła uwagę Joanna Szczepkowska. Ale tak naprawdę dyskusja zaczęła się od wywiadu, jakiego Robertowi Mazurkowi udzielił Grzegorz Małecki. Aktor zażartował sobie, że niektórzy reżyserzy, aby ukryć swoje niekompetencje, chowają się za plecami wpływowych osób, bo przecież „posiadanie znajomego z branży jest trendy i artystom dodaje splendoru”.

Szczepkowska szybko została okrzyknięta prawicową kato-oszołomką, bo przecież jej słowa wpisują się w retorykę Prawa i Sprawiedliwości czy Kościoła na ten temat. Prawicowe media zresztą chętnie podchwyciły wypowiedzi aktorki, a ona sama zaczęła często i regularnie pojawiać się na ich łamach. Wobec tego, jej głos o homolobby przestaje już być „głosem z zewnątrz”, ale jest uznawany za „prawicowe” bujdy. Dlatego tym bardziej warto wsłuchać się w wypowiedź Krakowskiej, bo mówi to osoba nie tylko związana z teatrem, ale także z lewicą.

MaR