Kryzys demograficzny w Polsce to coraz bardziej poważny problem. Już w tej chwili osób wchodzących na rynek pracy, którzy urodzili się na przełomie XX i XI wieku jest znacznie mniej niż poprzednim pokoleniu. Nie sposób nie zauważyć, że ma to poważny wpływ zarówno na sytuację ekonomiczną, jak i gospodarczą Polski.

Jak czytamy w tekście opublikowanym na interia.pl, wszystko to odbije się negatywnie także na polityce społecznej polskiego państwa. Emerytury oraz renty wraz ze spadkiem liczy osób na rynku pracy to coraz większe obciążenie dla Skarbu Państwa.

Problem jest o tyle niebezpieczy, że nie da się go szybko rozwiązać. Obecna sytuacja zależna jest w końcu od dzietności dwie dekady temu. Wprowadzane dziś rozwiązania będą miały skutek dopiero za kilkadziesiąt lat.

W rozmowie z serwisem eNewsroom ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreślił, że Polska jeśli chodzi o kryzys demograficzny znajduje się w jednej z najtrudniejszych sytuacji w całej Europie. „Z prognoz GUS-u wynika, że do 2050 roku zaludnienie naszego kraju zmniejszy się do 34 milionów osób” - mówi ekspert.

Jak dodaje, jest to jednoznaczne z ubytkiem ok. 4 milionów osób z obecnej liczby Polaków. Podkreśla, że co prawda w ostatnich latach dzietność Polaków nieco się poprawiła, jednak to wciąż zdecydowanie za mało aby zapewnić zastępowalność pokoleń.

dam/interia.pl,eNewsroom