Marta Brzezińska: Coraz więcej ludzi, zwłaszcza młodych, korzysta z sakramentu pokuty, szuka stałego spowiednika? To dobry znak, ale skąd ta tendencja?

 

Ks. Dariusz Kowalczyk SJ: Spowiedź jest z jednej strony konkretnym wyznaniem swoich grzechów, by otrzymać sakramentalne rozgrzeszenie, a z drugiej jest okazją do szczerej rozmowy o sprawach osobistych i spojrzenia głębiej na swe relacje z Bogiem oraz z innymi ludźmi. Potrzebujemy jednego i drugiego, i nie dziwi mnie, że wielu dostrzega w spowiedzi szansę, szczególnie w sytuacji, kiedy w życiu rodzinnym i towarzyskim nie mamy z kim o pewnych sprawach pogadać. Jeśli chodzi o ten drugi element spowiedzi, to oczywistym jest, że stały spowiednik, który nas zna, może nam bardziej pomóc, doradzić. Ale rady nie są tutaj najważniejsze. Chodzi przede wszystkim o samą możliwość otwarcia swego serca przed Bogiem i człowiekiem. Stawanie tylko przed samym Bogiem jest ważne, ale jako że jesteśmy istotami społecznymi, okazuje się niewystarczające. Potrzebujemy drugiego człowieka. Także dlatego, by nie wpaść w pułapkę zakłamywania siebie i swej relacji z Bogiem.

 

Szeroko komentuje się fakt, że młodzi ludzie odchodzą z kościoła, a tu okazuje się, że to właśnie młodzi coraz częściej się spowiadają. Skąd ten dysonans?

 

Nie ma tutaj sprzeczności. Żyjemy w takich czasach, że musimy dokonywać wyboru: albo dbamy o swoją wiarę w Jezusa, formujemy się i rozwijamy religijnie, albo odchodzimy od Kościoła i na przykład głosujemy na Palikota. Jedni zatem odchodzą od Kościoła, ci zaś którzy zostają, a przecież jest ich bardzo wielu, podejmują wysiłek drogi ku wierze coraz bardziej dojrzałej. Dobra spowiedź jest istotnym elementem tej drogi.

 

Dlaczego warto mieć stałego spowiednika? I czym on się różni od kierownika duchowego?

 

Stały spowiednik daje nam pewną gwarancję, że nie spotka nas przykra sytuacja bycia w konfesjonale niezrozumianym lub potraktowanym w sposób nieadekwatny. Ponadto taki kapłan może nas lepiej poznać, a tym samym łatwiej mu udzielić właściwej, duszpasterskiej rady. Stały spowiednik jest z definicji w pewnym stopniu kierownikiem duchowym, wszak wyznawanie grzechów wiąże się z mówieniem o życiowych problemach i prośbą o radę. Generalnie jednak typowe kierownictwo duchowe wymaga więcej czasu i trudno sobie wyobrazić, iż odbywa się ono w klasycznym konfesjonale. Raczej są to po prostu rozmowy w jakimś pokoju. Ponadto rozmowa duchowa nie musi dotyczyć grzechów. Na Gregorianie w Rzymie jestem na przykład kierownikiem duchowym pewnej osoby, która jednak nigdy się u mnie nie spowiadała.

 

Czy nie jest trochę tak, że ludzie traktują spowiednika trochę jak terapeutę? psychologa? Kogoś, komu można zwierzyć się ze swoich problemów i ma się  jeszcze gwarancję, że on nikomu tego nie powie?

 

Tak bywa. Dlatego trzeba uważać, by nie mieszać ról, i by na przykład ksiądz „nie bawił się” w psychiatrę. Trzeba znać swe kompetencje i swe ograniczenia i mówić o tym jasno penitentowi. W pewnych sytuacjach dobrze jest jak ksiądz współpracuje z psychologiem lub psychiatrą. Na przykład człowiek cierpiący na jakieś silne natręctwa religijne potrzebuje takiej zróżnicowanej, a jednocześnie skoordynowanej pomocy.

 

Dobry spowiednik to jaki spowiednik? Cierpliwy?

 

Cierpliwość jest bardzo ważna. Pewien mój współbrat, cierpiący na cukrzycę, powiedział mi, że jak czuje, ze mu cukier skacze, to po prostu wychodzi z konfesjonału, bo nie chce ranić penitentów. Spowiednik powinien być znakiem Bożego miłosierdzia, ale to nie znaczy, że ma uprawiać jakiś „buonizm”, to znaczy uspokajać, że nic się nie stało itp. Spowiednik musi umieć pomóc stanąć penitentowi w prawdzie i nazwać rzeczy po imieniu. Kapłan w konfesjonale powinien być kompetentny. Różne sytuacje wymagają od spowiednika konkretnej wiedzy, głównie z zakresu teologii moralnej i prawa kanonicznego. Spowiednik nie jest automatem, i może powiedzieć coś „od siebie”, ale nigdy nie powinien zapominać, że reprezentuje Chrystusa i Jego Kościół. Dlatego ważne jest, aby spowiednicy nieustannie pogłębiali swe kwalifikacje.

 

Można się wyuczyć bycia dobrym spowiednikiem? 

 

By być dobrym spowiednikiem, potrzebne są pewne naturalne predyspozycje. Ale sporo można nadrobić poprzez pokorną pracę. Poza tym – i to jest najważniejsze – spowiednik powinien być człowiekiem wiary, że przez niego rzeczywiście chce działać i de facto działa Jezus. Nie należy popadać w fałszywy mistycyzm, że Pan Bóg magicznie wszystko sam za nas zrobi, ale trzeba głęboko wierzyć, że jeśli my kapłani jesteśmy zjednoczeni z Bogiem, to Duch Boży natchnie nas właściwym słowem we właściwym momencie, dla dobra tych, którym posługujemy. Łaska buduje na naturze. Odnosi się to także do bycia dobrym spowiednikiem.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska