Eryk Łażewski, Fronda.pl: Szczęść Boże księdzu. Chcialem porozmawiać na temat coraz częściej ostatnio poruszanego (także w Polsce) problemu pedofilii księży.

Ks. Stanisław Małkowski, duszpasterz opozycji antykomunistycznej: Ja niewiele wiem na ten temat. W ciągu czterdziestu lat swego kapłaństwa ani razu nie zetknąłem się z takim przypadkiem. Czy takie przypadki się zdarzają? Pewnie się zdarzają. W porównaniu z jakimkolwiek środowiskiem, w przypadku księży to są promile, a gdzie indziej może to być powszechne. Nie jestem od tego, żeby to oceniać, ale wiem, że ci co sami czynią zło i aprobują w swoim środowisku, sądzą, że wyolbrzymianie, albo zmyślanie jakichś przypadków postępowania złego (które u siebie aprobują) w środowisku księży, no i ujawnienie tego, może księży skompromitować nie tylko w oczach ludzi nie związanych obecnie z Kościołem, ale też w oczach ludzi, którzy jakoś tam z Kościołem są związani, którzy, kiedy dowiedzą się, że księżą nie są tacy święci, jakby się niektórym wydawało, oddalają się od Kościoła.

O tym problemie pedofilii, zwłaszcza w Polsce, mówią głównie środowiska wrogie Kościołowi, katolicyzmowi. Jest pytanie, czy one tak bardzo troszczą się o Kościół katolicki. O co im chodzi?

Wręcz przeciwnie! Chcą, żeby Kościoła nie było. Chcą Kościół zniszczyć, a można Kościół zniszczyć właśnie przez ujawnianie zła, które gdzie indziej uznają za coś zwyczajnego, normalnego. Przecież na Zachodzie są środowiska, które dają zgodę na to, co się dzieje.

A właśnie w tym kontekście, jak by ksiądz skomentował, zareagował na to, co się ostatnio zdarzyło: fakt obalenia pomnika ks. Jankowskiego.

Czytałem jakąś krótką notatkę na ten temat, że obalono pomnik tak, żeby on się przewrócił, ale nie uległ uszkodzeniu. Dano jakąś podkładkę pod pomnik. Nie bardzo wiadomo o co tutaj chodzi.

Na temat ks. Jankowskiego czytałem bardzo różne opinie, niektóre dobre. I nie mam zdania. Nie byłem w bliskim kontakcie z nim nigdy: witaliśmy się od czasu do czasu np. spotkałem go kiedyś, jak był w Częstochowie. Spotkałem się z nim kiedyś w Gdańsku, jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych. Spełniał wiele dobra, a ile prawdy jest w tych oskarżeniach jego i jakiego okresu jego życia dotyczą, nie jestem od tego, żeby to śledzić.

Rozumiem, a nie wiem, czy ksiądz zauważył, ale Joannna Scheuring - Wielgus z „Nowoczesnej” tak się oburzyła sprawą rzekomej pedofilii, że nawet udała się do papieża, i tam wręczyła raport z wykazem biskupów, którzy podobno tolerowali księży pedofili, „kryli” ich przed wymiarem sprawiedliwości. Ta sama pani (wraz z Agatą Zyglewską – Diduszko) chce podać Kościół katolicki do Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

O, to dobre! (śmiech)

Niech ksiądz powie: co właściwie o czymś takim myśleć. Czy te działania rzeczywiście służą rozwiązaniu problemu?

Nie, nie. Chodzi o to, żeby skompromitować Kościół w jak najszerszej opinii. Przez nagłaśnianie takich spraw incydentalnych, przez opisywanie, że coś się tam kiedyś wydarzyło. To jest bardzo bolesne. Papież Benedykt XVI w swoim czasie bardzo się tą sprawą zajął. Takie przypadki w niektórych krajach na Zachodzie - w Stanach Zjednoczonych, czy w Irlandii – rzeczywiście były, ale nie mnie oceniać, w jakim celu te sprawy są nagłaśniane, choć domyślam się w jakim celu: nie po to, żeby komuś pomóc, bo po to jest terapia i dyskrecja zachowana, ale po to, aby do Kościoła zniechęcić, przedstawić Kościół jako siedlisko zła. Tymczasem wszelkie inne – jak już wspomniałem – porównywalne środowiska niekiedy zła aprobują, siebie aprobują, natomiast kościelne zła nagłaśniają, bo wiedzą, że na tych, którzy z Kościołem czują się związani, nagłaśnianie takich spraw może działać motywująco do odejścia od Kościoła.

Dziękuję księdzu za wypowiedź. Takie są też trudne sprawy, które nas gnębią. Szczęść Boże!

Bóg zapłać.