Choć brzmi to grubiańsko, to podobnie jak wielu katolików, nie płakałem po śmierci biskupa Pieronka. Delikatnie mówiąc był on dla mnie przedstawicielem lewicy przepełnionym uprzedzeniami wobec polskich patriotów. Jednak jak się okazuje była to też postać publiczna od której odcina się lewica (co niewątpliwie dobrze świadczy o zmarłym).

Na stronie (nachalnie domagającej się wsparcia finansowego) „Krytyki Politycznej” Kaja Puto (kulturoznawczyni i filozofka, publicystka w takich mediach jak „Nowa Europa Wschodnia” i „Polityka”) w artykule „5 bzdur, które podniosły nam ciśnienie w roku 2018” podjęła się krytyki zmarłego (zdaniem prawicy kapelana ''Gazety Wyborczej')'.

Zdaniem Kai Puto „biskup Tadeusz Pieronek sądził za życia, że pierwowzorem dzieci z in vitro był Frankenstein, że Kościół nie jest w żaden sposób odpowiedzialny za plagę pedofilii, a homoseksualizm jest jak choroba zakaźna, której ofiary trzeba izolować i nie dopuszczać do szkół. O feministkach mówił, że to beton, którego nie rozpuści nawet kwas solny, o polskiej lewicy – że jest niemoralna i przypomina psy i szczury, które opuszczają swoje kryjówki, by ruszyć na polowanie, o kryzysie uchodźczym – że to spisek przeciwko chrześcijańskim korzeniom Europy”.

Publicystka „Krytyki Politycznej” w swoim artykule z oburzeniem wskazała, że „po śmierci Pieronka liberalne media postanowiły wynieść go mimo to pod niebiosa. „Nazywał rzeczy po imieniu”, „niewygodny dla biskupów”, „otwarty na kontakt” – wspominali zmarłego goście w programie TVN24. „Kościół bp. Pieronka był Kościołem otwartym, posoborowym, a Jego mowa była wolna od nienawiści” – dowodził Adam Michnik. „Bp Tadeusz Pieronek w ostatnim felietonie krytykuje władze” – przypominała krakowska „Gazeta Wyborcza”.”

Zdaniem publicystki lewicowego portalu „w tym ostatnim nagłówku znajduje się klucz do nagłej amnezji liberalnej bańki. Pieronkowi narysowała bezkrytyczną laurkę tylko i wyłącznie dlatego, że uderzał w PiS. I to miał być atut i dowód na istnienie Kościoła otwartego, jak uważają liberałowie. Ci sami liberałowie, którzy rzekomo żądają rozdziału Kościoła katolickiego od polityki”. Zdaniem Kai Puto bp Pieronek „propagował mowę nienawiści z pozycji władzy”.

W drugim opublikowanym na „Krytyce Politycznej” artykule „Jego dewizą było łacińskie „in veritate”, „w prawdzie”. Mówmy więc o Pieronku prawdę” Artur Nowak (adwokat „pokrzywdzonych i sprawców w postępowaniach dotyczących czynów pedofilskich”, współautor książki „Żeby nie było zgorszenia”) z niesmakiem opisał jak „każdy, kto żyw, wstawia na fejsa zdjęcia biskupa, nie szczędząc hierarsze w komentarzach wielu komplementów. Czytając teksty wysokonakładowych gazet czy poczytnych portali dotyczące biskupa można odnieść wrażenie, że jesteśmy świadkami początku procesu beatyfikacyjnego: „Był jak Franciszek”, ikona „kościoła otwartego”, „zatroskany o sprawy społeczne” , „szukał ludzi, którzy są daleko od Kościoła”.”

Zdaniem Artura Nowaka bp Pieronek nie był żadnym reprezentantem kościoła otwartego, bo „kościół otwarty, to mamy za Odrą. Niemieccy biskupi coraz odważniej mówią o potrzebie odejścia od polityki wykluczenia z przestrzeni kościoła par homoseksualnych. Tam rzeczywiście mówi się głośno, że Kościół powinien zmienić ocenę homoseksualizmu na pozytywną, akceptować homoseksualnych księży w seminariach. Ostatnio biskupi belgijscy stojąc twarzą w twarz z Franciszkiem zgłosili postulat, by zniósł obowiązkowy celibat”.

Artur Nowak w swoim tekście przypomina, że „biskup Pieronek mówił, że „akty homoseksualne są amoralne i przeciwko naturze, dlatego wykluczają z królestwa niebieskiego”, a „homoseksualizm jest aberracją, odstępstwem od normy”. Według biskupa płacenie przez Kościół ofiarom księży pedofilów to „faszystowska zasada”. O samym zjawisku pedofilii w Kościele mówił, że „była jest i będzie”. No i że „arcybiskup pedofil powinien być szanowany, jeśli wszystkich ludzi mamy szanować, a nie linczować”. Jakoś nie dziwi mnie, i tu się zgadzam, kiedy koledzy biskupi zmarłego mówią o nim, że „kochał Kościół”, dbał o jego interesy”.

Z ironią Artur Nowak wskazała, że „jako przedstawiciel Kościoła otwartego mówił Pieronek też o kobietach: „W świecie role są podzielone, nie każdy może rodzić, bo go natura do tego nie uzdolniła, nie każdy też może być księdzem”. Wypowiadał się też na temat konkretnych pań, o Izabelli Jarudze Nowackiej mówił, że „to jest feministyczny beton, który się nie zmieni nawet pod wpływem kwasu solnego”. Skąd w jego głowie ten kwas solny? Albo porównanie dzieci z in vitro do potwora Frankensteina?”

Zdaniem Artura Nowaka „pisanie o Pieronku, że „jego mowa była wolna od nienawiści”, to jednak przesada. Tak napisał Adam Michnik. Podobnie jak twierdzenie, że „był jak Franciszek”. Jak trafnie wytknął zmarłemu ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski mieszkał Pieronek w luksusowym apartamencie na Wawelu, utrzymywanym z kościelnych funduszy”.

Lewicowa publicysta sugeruje w swoim tekście, że „może gdyby jako sekretarz Konferencji Episkopatu Polski spotkał się z ofiarami pedofilii kolegów po fachu, rozpoczął dyskusję na temat tego, by pokrzywdzonym wypłacać pokaźne odszkodowania, a księżom jak w każdym cywilizowanym kościele lokalnym wyznaczyć równe pensje, żeby nie bili się o parafię”.

Na portalu „OKO press” doceniający bp Pieronka Paweł Smoleński w artykule „O zmarłym bp. Pieronku. Walił prosto z mostu. Nie znosił ani PiS, ani feminizmu” przypomniał, że bp Pieronek podpadł lewicy w 1992 roku za poparcie nauki religii w szkołach, w 1997 za poparcie odmowy pochówku katolickiego zwolennikowi aborcji, sprzeciw wobec aborcji, in vitro, i homoseksualizmu. Lewica oskarżała bp Pieronka nawet o antysemityzm za stwierdzenie, że „Żydzi, mają dobrą prasę, ponieważ dysponują potężnymi środkami finansowymi, ogromną władzą i bezwarunkowym poparciem Stanów Zjednoczonych i to sprzyja swego rodzaju arogancji, którą uważam za nie do zniesienia”.

Paweł Smoleński w swoim artykule jednocześnie przypomniał doceniane przez Żydów i lewice stwierdzenia bp Pieronka według którego „antysemityzm ma korzenie w źle odczytanym przekazie biblijnym – że Żydzi odrzucili Chrystusa, wydali na niego wyrok śmierci”. Filosemici doceniali bp Pieronka za stwierdzenia (w czasie antypolskiej histerii Żydów w sprawie nowelizacji ustawy o IPN) o tym, że „było wiele przypadków współuczestnictwa Polaków w pogromach. Potem się to tuszowało i uważa się, że jesteśmy czyściutcy jak baranek. Nie jesteśmy. Sami ustawodawcy powinni wyczuć, że to jest materia tak delikatna, że trzeba się długo zastanowić, czy to w ogóle robić. A jeśli tak, to powinni odbyć szerokie konsultacje z ludźmi, którzy włożyli wysiłek w relacje polsko-izraelskie i rozmawiać z rządem Izraela”

Bp Pieronek zachwycał też lewice swoim stwierdzeniem, że odczuwa „przesyt ciągłym wałkowaniem katastrofy smoleńskiej. Niestety, niektórzy mówiliby tylko o tym codziennie i w każdych okolicznościach.”. Lewica doceniała bp Pieronka za obronę Konstytucji przed PiS, wspierał wykorzystywanie niepełnosprawnych do walki z PiS, popieranie otwierania granic dla islamskich imigrantów, krytykę innych biskupów, a szczególnie za wsparcie biskupów dla PiS – wg bp Pieronka „Większość [biskupów] jest zadymiona PiS-em”. Bp Pieronek był przez lewice doceniany za wspieranie groteskowej opozycji – stwierdził między innymi, że „Piotr Szczęsny wiedział, co czyni. To desperacki, ale bohaterski czyn”, nie krytykowanie filmu „Kler”,

Jan Bodakowski