Na lewicy trwa spór o ocenę Romana Polańskiego. Jego wyrazem jest opublikowany na krytyce politycznej artykuł „Roman Polański jest wybitnym reżyserem. Roman Polański zgwałcił dziecko” autorstwa Mai Staśko.

 

W swoim artykule lewicowa publicystka przypomniała, że „29 i 30 listopada Roman Polański był gościem Forum Kina Europejskiego Cinergia. W sobotę miał mieć także spotkanie w Szkole Filmowej w Łodzi”. Protestowali przeciwko temu studenci. W odpowiedzi rektor Szkoły Filmowej wydał oświadczenie, w którym napisał, że „ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku”, oraz, że „nie do nas należy wydawanie wyroków w sprawach tak niejednoznacznych i skomplikowanych jak zarzuty ciążące na Romanie Polańskim”. Od protestujących odciął się też samorząd studentów uczelni.

Lewicowa publicystka przypomniała, że „w czwartek Roman Polański niezapowiedziany pojawił się na premierze swojego filmu w warszawskim kinie Muranów. Dostał owacje na stojąco. […] Na seansie byli także Roman Gutek i Paweł Edelman”.

Pomysłu organizacji spotkania Polańskiego ze studentami bronił też „Olgierd Łukaszewicz w programie ''Gość Radia Zet''”, Andrzej Saramowicz na Facebooku. Zapraszanie Romana Polańskiego potępił za to łódzki okręg Partii Razem, zdaniem lewicowców oświadczenie rektora jest „niebezpiecznym precedensem, który pokazuje, że w środowisku wciąż panuje przekonanie, że osiągnięcia artystyczne mogą być pretekstem do zamykania oczu na krzywdę”. Polańskiego potępiła również Elżbieta Podleśna.

Krytykę Polańskiego skrytykował profesor Stanisław Bereś, który stwierdził, że „wygląda mi na to, że studenci z łódzkiej szkoły filmowej chcą być bardziej papiescy od papieża. Powinni się przenieść do uczelni o. Rydzyka, tam znajdą pełne zrozumienie”.

Do klasyki przejdzie stwierdzenie profesora Jana Hartmana - „Roman Polański jest wielkim człowiekiem, prowadzącym życie tak odmienne od naszego, że wydawanie sądów na temat jego uczynków oraz osoby jest znacznie trudniejsze niż osądzanie zwykłych ludzi”.

Polańskiego bronił też Jerzy Urban w artykule „Gwałconko”, który „zaczyna zdaniem: „Ogłoszenie, że w młodości było się zgwałconą, stało się modnym instrumentem kariery medialnej starszych pań. Toteż jakaś dawna drugorzędna modelka poczuła teraz traumę, gdy 45 lat temu Roman Polański miał ją przymusić do seksu z nim”. Tłumaczy, że to na Polańskiego seksualnie „polowano”, a w seksie był „zwierzyną, nie myśliwym”. A następnie przywołuje anegdotę, w której kobiety użyły oskarżenia o gwałt, żeby wyłudzić pieniądze”.

Autorce tekstu na lewicowym portalu w bardzo charakterystyczny sposób odpowiedziała Agnieszka Holland - „Próbowałam napisać krótki komentarz w tej sprawie, ale nie udało mi się. Cokolwiek napisałam, sama ze sobą się nie zgadzałam. W związku z siłą i brutalnością debaty, która wybuchła również w mediach społecznościowych, każda wypowiedź grozi tym, że człowiek znajdzie się między dwoma młyńskimi kamieniami. Myślę, że nie ma już co mówić o Romanie Polańskim, bo wciąż powtarzają się te same argumenty. Warto natomiast spojrzeć szerzej na konsekwencje niewątpliwie rewolucyjnych zmian społecznych. Bo choć prawnie i moralnie te sprawy wydają się bardzo jednoznaczne − budzą wcale niejednoznaczne emocje i lęki. Jak mówić o tej komplikacji, nie relatywizując zła i krzywdy ofiar? Nie znalazłam jeszcze w miarę bezpiecznego języka”.

Aleksandra Domańska stwierdziła, że w szkole filmowej wykorzystywanie seksualne jest przez władze uczelni zamiatane pod dywan.

Znana z szerzenia tez o złotych żydowskich zębach Karolina Korwin Piotrowska stwierdziła, że „Polański jest geniuszem kina o skomplikowanej biografii. Dla każdego filmowca spotkanie z nim na gruncie zawodowym może być potężną nauką i inspiracją. To najbardziej znany na świecie absolwent tej szkoły. Istnieje jednak problem z oskarżeniami pod jego adresem. Studenci mogli wykorzystać spotkanie z nim, żeby zadać ważne pytania nie tylko o filmy, ale i o owe oskarżenia właśnie.”

Zdaniem Sylwii Chutnik „sprawa jest [...] jasna: nie ma miejsca na kulturę gwałtu ani na uczelni, ani w innej instytucji. Nigdzie”. Lewicowa pikieta przeciwko Polańskiemu na łódzkiej uczelni spotkała się z agresją wykładowców i ochroniarzy.

Jan Bodakowski