Niemal natychmiast po zakończeniu głosowania nad zmianami w konstytucji i wprowadzeniu ich w życie reżim Władimira Putina przystąpił do brutalnej pacyfikacji społecznego niezadowolenia i przejawów niezależności wśród elity rządzącej, głównie w regionach. W tej ostrej polityce Kreml nie zamierza ustępować, a tam, gdzie zbyt duże jest ryzyko związane z siłowym scenariuszem, jak choćby w Chabarowsku, po prostu cierpliwie czeka.

Po euforii wynikającej z aneksji Krymu, z każdym rokiem poparcie dla reżimu zaczęło maleć. Przełomowy był 2018 rok, gdy ogłoszono podwyżkę wieku emerytalnego. To uderzało najmocniej w tradycyjny elektorat putinowski. A Putin nie umiał zdjąć z siebie odium odpowiedzialności za tę niezwykle niepopularną reformę. W efekcie erozja popularności Putina zaczęła przyspieszać. Widząc to, Putin postanowił tak zmienić prawo, by zagwarantować sobie faktyczne dożywocie rządów, i to jeszcze silniejszych niż dotąd, zanim zupełnie załamie się poparcie społeczne. Plan, który zaczęto realizować w styczniu tego roku, nieoczekiwanie skomplikowała pandemia koronawirusa. Ona jeszcze bardziej obnażyła wady Putina i uderzyła w jego wizerunek silnego władcy. Zwłaszcza w jego żelaznym elektoracie. Kreml zaczął się więc spieszyć. I z początkiem lipca ostatecznie zamknięto proces zmiany ustroju i utrwalenia panowania Putina. Zaczęła się czystka, która ma pokazać, że Putin wciąż nad wszystkim panuje, ale też powstrzymać lub przynajmniej spowolnić zagrażające jego władzy trendy w kraju. 6 lipca dziennikarka Swietłana Prokopiewa została w Pskowie uznana winną i skazana na karę finansową za „usprawiedliwianie terroryzmu”. Chodzi o jej komentarz z 2018 roku o ataku bombowym na biuro FSB w Archangielsku. Następnego dnia FSB zatrzymała byłego dziennikarza Iwana Safronowa pod zarzutem zdrady stanu. 8 lipca siłowicy wtargnęli do mieszkania opozycyjnego działacza Piotra Wierziłowa. 9 lipca funkcjonariusze wkroczyli do mieszkań co najmniej pięciorga opozycjonistów w Moskwie. Łączyło ich jedno: krytyka zmian w konstytucji dających Putinowi władzę niemal absolutną. Historyk Jurij Dmitrijew, szef Stowarzyszenia Memoriał w Karelii na północy Rosji, został skazany 22 lipca na 3,5 roku kolonii karnej. Ciosy spadły też na elitę.

Aresztowanie Safronowa to osłabienie pozycji Dmitrija Rogozina, szefa Roskosmosu. Rogozin jest krytykowany za słabe wyniki i różne wpadki agencji kosmicznej. Najważniejsze jest jednak to, co dzieje się na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Putin zdymisjonował Siergieja Furgała, aresztowanego 9 lipca gubernatora Kraju Chabarowskiego. Aresztowanie gubernatora Kraju Chabarowskiego nie jest przypadkiem. Zarzucane mu przestępstwa pochodzą z dawnych czasów i – jeśli coś jest faktycznie na rzeczy – reżim właśnie teraz uznał za stosowne wyciągnąć te zarzuty. Dlaczego? To sygnał wysłany do wszystkich szefów regionów, ostrzeżenie, by trzymać emocje na wodzy. Wiadomo, że wiele regionalnych budżetów staje na granicy bankructwa, ponieważ Moskwa zrzuciła na regiony większość odpowiedzialności za walkę z COVID-19, ale nie dając dodatkowych środków. W takiej sytuacji rośnie niezadowolenie nie tylko zwykłych ludzi, ale też regionalnych elit. Uderzenie w Furgała i zastąpienie go figurantem Kremla, obcesowy sposób przeprowadzenia całej tej operacji, ostentacyjne lekceważenie przez Moskwę wielodniowych demonstracji w Chabarowsku – wszystko to ma pokazać regionom, że Kreml nie ustąpi ani o krok.

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]