Potrzeba Mickiewicza i Tuwima w jednym, żeby napisać coś bardziej oryginalnego niż się zwykłemu felietoniście, a także zjadaczowi chleba samo narzuca. Nie rzucę się na takie wyżyny literackie i w pierwszym zdaniu opiszę pierwszą, naturalną reakcję. Wpadłem w jedną wielką beczkę śmiechu po informacji, żeSławomir Nowakjest na celowniku ukraińskich służ do walki z korupcją.

Nie lubię się wypowiadać w imieniu ludzkości, bo od tego są wyspecjalizowani władcy dusz, ale tym razem pokuszę się o uogólnienie. Jestem pewien, że miliony polskich gardeł wydało z siebie taki sam gromki śmiech, gdy usłyszało o najnowszym dorobku Sławka Nowaka, pseudonim „Lolo Pindolo”. Milionów o czystą ludzką złośliwość i satysfakcję z ludzkiego nieszczęścia nie podejrzewam, ale sam muszę się uczciwie przyznać, że pierwszą moją myślą było: „nareszcie, idealne podsumowanie cwaniaczka”.

Jest wiele historii i życiorysów, które w sposób obrazowy pokazują co sobą przedstawia układ okrągłostołowy, obecnie reprezentowany przez PO i Nowoczesną. Życie i twórczość Lecha „Bolesława” Wałęsy to chyba najbardziej epicka ilustracja degrengolady III RP. Zdarzają się jednak krótkie i dosadne kadry, jakie widzimy w CV Sławka Nowaka i to właśnie one najdobitniej pokazują istotę patologii postkomunistycznej. Cała marność, prymitywizm i cynizm szerszego zjawiska zawarta w jednym małym człowieku.

Za sam styl i treść sprawowania funkcji publicznych w Polsce Nowak po prostu powinien odpowiedzieć karnie i mam nadzieję, że jeszcze tak się stanie. Jego transfer do skorumpowanego rządu ukraińskiego (tam innych rządów nie ma od lat), przy odrobinie godności i poczuciu wstydu, byłby niemożliwy. Polski minister za śmieszne pieniądze około 1500 zł, przyjmuje stanowisko w ukraińskim gabinecie i wszyscy dookoła widzą ten upadek. Wydaje się wręcz niepojętym, że Nowak za takie pieniądze robi sobie tyle wstydu, ale tak mogą myśleć ludzie, którzy Nowakowi podobnych nie znają. „Lolo Pindolo” nie jest Einsteinem, jednak swój rozum ma i doskonale wiedział co robi. Za stosunkowo niewielką cenę, biorąc pod uwagę ryzyko, jakie by podjął zostając w kraju, kupił sobie bezpieczeństwo. Krótko po objęciu stanowiska ministra transportu w ukraińskim rządzie okazało się, że Nowak musiał przyjąć obywatelstwo ukraińskie, bo takie są tamtejsze wymogi.

Tak się szczęśliwe dla ukraińskiego Nowaka złożyło, że chociaż Ukraina ma podpisane umowy o ekstradycji z Polską, to ich konstytucja mówi jasno, że własnego obywatela nie wydadzą nikomu.  Jak to mówią lepiej się dzień powstydzić niż miesiąc pracować. Warto było przyjąć papierową posadę za śmieszne pieniądze, jeśli zyskiem jest ucieczka przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Nowak nie byłby jednak Nowakiem, gdy po pierwszym uzyskanym azylu nie szukał następnych korzyści. Po pół roku udawania ministra transportu Sławek otrzymał od ukraińskiego ministra infrastruktury Wołodymyra Omelana dziesięciokrotną podwyżkę.

Na początku oficjalnie zarabiał 10-12 tysięcy hrywien miesięcznie, czyli równowartość ok. 1,5-1,8 tys. zł, a od marca 2017 roku dostał całą listę dodatków między innymi dodatek roboczy i specjalny. Obecnie zarabia równowartość 18 tys. zł i z taką pensję można już odcierpieć jeden miesiąc, by za ciężko zaoszczędzone pieniądze sprawić sobie jakiegoś „Szwajcara”. Nic podobnego „Lolo Pindolo” ani cierpieć, ani oszczędzać nie będzie. Od kupowania zegarków to są pieniądze biznesmenów przekazane żonie Nowaka i najpewniej tym tropem poszli śledczy z ukraińskiego CBA, stawiając mu zarzuty korupcyjne. Dokładnie to komunikat ukraińskiej agencji NAPK, opublikowany we wtorek wieczorem, mówi o naruszeniu wymogów prawa dotyczących etycznego zachowania, zapobiegania i uregulowania konfliktu interesów, a także naruszenie innych przepisów ustawy o zapobieganiu korupcji.

Choćby nie wiem jak się powstrzymywać, to gęba sama się śmieje, pomimo tego, że w tej komedii jest też zawarta cała tragedia Polski po 1989 roku. Internauci bardzo szybko zauważyli, że do postawienia zarzutów korupcyjnych w warunkach ukraińskich trzeba nie lada kozaka.Sławek Nowakmusiał ostro pójść po bandzie, żeby zwrócić na siebie uwagę tamtejszych służb, które nigdy nie odważyłyby się ruszyć człowieka władzy, gdyby nie miały na to przyzwolenia. Jakich cudów dokonał Nowak pewnie się nie dowiemy, ale jedno nie ulega wątpliwości, z tej gliny ulepiony jest cały PRL II. W jednym organizmie wszystkie najgorsze cechy, kompletna patologia i absolutnie żadnych zahamowań. Jak mówią ludzie radzieccy i śmiesznie, i strasznie. 

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)