Kijów zgodził się wstępnie na tak zwany plan Steinmeiera. Chodzi o nadanie specjalnego statusu okupowanym przez Rosję częściom Donbasu. Według Michała Potockiego z "Dziennika Gazety Prawnej" może to oznaczać zwycięstwo Moskwy.

Na Ukrainie po wyborach nowego prezydenta i wyborach parlamentarnych duże zmiany. Wykonano właśnie pierwszy krok do legalnego uznania "republik" Donbasu. W 2015 roku przyjęto na Ukrainie ustawę o specjalnym statusie tychże obszarów. Nie weszła ona jednak w życie. Teraz szef ukraińskiego MSZ Wadym Prystajko powiedział, że w życie wejdzie w momencie przeprowadzenia wyborów w samozwańczych "republikach".

"Przepisy przewidują amnestię dla separatystów, nadanie obszarom o specjalnym statusie prawa do wyznaczania własnych sędziów i prokuratorów oraz przekształcenie oddziałów DRL i ŁRL w legalne „milicje ludowe”. Obszary te będą mogły zawierać umowy o współpracy z rosyjskimi obwodami. Oznacza to legalizację DRL i ŁRL, których proklamowanie doprowadziło w 2014 r. do wojny ukraińsko- -rosyjskiej. W jej efekcie zginęło co najmniej 13 tys. osób" - pisze Potocki.

Czy ukraińskie władze zdołają przeprowadzić plan, zwany od nazwiska niemieckiego prezydenta planem Steinmiera? Według eksperta ds. bezpieczeństwa, Tarasa Berezowecia, związanego z ekipą Petra Poroszenki, Ukraińcy mogą bardzo ostro zareagować na oddawanie Donbasu Moskwie. "Nie wykluczam reakcji siłowych" - mówi Berezoweć.

bsw/forsal.pl