To najlepsze pączki jakie znam, daję słowo! Pączki puszyste, domowe, najsmaczniejsze!

Wczoraj coś się zgadało na pogaduchach o pączkach, że karnawał i te rzeczy, więc że trzeba nasmażyć. Ja zwykle smażę je dopiero na Tłusty Czwartek, ale już teraz podzielę się przepisem, który wykorzystuję od lat. Nie powiem skąd go mam bo nie pamiętam - pewnie z jakiegoś czasopisma zapisałam do zeszytu i tam sobie jest od dawna.

Pamiętajcie jednak, że każda mąką jest inna - inaczej chłonie wilgoć - jajka mają różną wielkość i na bieżąco, w trakcie wyrabiania ciasta, trzeba czasami korygować ilości - czyli np. dosypać nieco mąki. No i ważne jest dobre wyrobienie ciasta bo to ono powoduje , że pączuchy są potem puszyste a nie bułowate.

Jeśli martwi Cię kaloryczność pączków smażonych w głębokim tłuszczu to spróbuj pączków pieczonych. Dla mnie to już nie to samo, ale co zrobić...

składniki:

ok. 3,5 szkl. (trzy i pół szklanki o poj. 250 ml ) mąki pszennej - dałam po połowie tortowej i zwykłej + trochę mąki do podsypania na blacie - przypominam, że każda mąka jest inna i czasami trzeba jej dosypać nieco więcej
1/3 szkl. cukru zwykłego
4 żółtka
1 całe jajko (jajka nie były zbyt duże)
60 g świeżych drożdży
1/4 kostki masła (takiej standardowej 250g)
1,5 szkl. mleka
szczypta soli
1 łyżka spirytusu
ok. 3/4 szkl. konfitury różanej (ew. marmolady albo powideł)

lukier: ok. 1,5 szkl. cukru pudru + sok z połowy pomarańczy albo jednej cytryny
do posypania: ok. 100 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
do smażenia: ok. 1 kg smalcu
Drożdże rozkruszyłam do miski, dodałam 2 łyżki cukru i 1/2 szkl. lekko ciepłego mleka, wymieszałam, odstawiłam przykrywając ściereczką aby podrosły. Mąki przesiałam razem z solą. Jajko i żółtka utarłam na puszysty kogel - mogel z resztą cukru. Masło roztopiłam i przestudziłam. Do mąki dodałam rozczyn, ubite jajka i zarabiając wlałam resztę ciepłego mleka. Wyrobiłam dość luźne ciasto. Na koniec dodałam spirytus i masło. Wyrabiałam aż ciasto będzie odchodziło od rąk i naczynia, to trwa przynajmniej kilkanaście minut. Przykryłam znowu ściereczką i odstawiłam na jakieś 1,5 godziny w ciepłe miejsce aby wyrosło. W domu ogólnie powinno być ciepło i bez przeciągów bo drożdżowe ich bardzo nie lubi - ja po prostu raniutko zamykam okna i nie otwieram póki pączki się nie usmażą.

CZYTAJ DALEJ NA: smacznapyza.blogspot.com