W 1945 roku naziści zdali sobie sprawę, że przebieg wojny nie idzie na ich korzyść. Wysłali więc swoich wyselekcjonowanych, najlepszych i najmądrzejszych ludzi, aby wybudowali bazę po ciemnej stronie Księżyca. Tam mieli się wykurować i rozwinąć siłę militarną, aż byliby gotowi do powrotu. Ten dzień nastąpi w 2018 roku - tak w skrócie wygląda fabuła tej niskobudżetowej komedyjki. „Ujęcia kręcone z ręki, statki kosmiczne przypominające UFO, spadające z nieba śmiercionośne pociski, a w tle muzyka industrialnego słoweńskiego zespołu Laibach - w filmie aż roi się od popkulturowych cytatów. Sugeruje to już sam zwiastun: "Obserwowali naszą planetę. Badali naszą kulturę. Odkryli nasze słabości. I czekali 70 lat w ukryciu" - zapowiadają twórcy. Smaczku całej produkcji dodają postaci polityków, wzorowani na autentycznych osobach - w tym pani prezydent USA, przypominającą byłą gubernator Alaski Sarę Palin. - Wspaniale - krzyczy w jednej ze scen filmu. - Będę wojennym prezydentem. Już myślałam, że będziemy musieli zbombardować Australię czy coś podobnego”- czytamy na gazeta.pl.



Jeden z producentów filmu, Oliver Damian, przyznał na konferencji prasowej, że obraz spotkał się z dużym oporem w Niemczech. Zbieranie funduszy na niego trwało latami. „My, młodsi Niemcy, mamy inną przeszłość i jesteśmy tego w pełni świadomi. Ale wydaje mi się, że nie ma nic złego w zrealizowaniu czarnej komedii o nazistach”- mówi. Okazało się, że publiczność podziela jego zdanie i pęka ze śmiechu podczas projekcji. Krytycy uważają, że jest to dowód na pogodzenie się Niemców ze swoją przeszłością. Jednak nie wszyscy są tak entuzjastycznie nastawieni. Brytyjski "Guardian" zarzucił filmowi, że nie jest tak zabawny jak chcieliby tego sami twórcy. Natomiast  serwis Film School Rejects stwierdził, że choć sam pomysł jest obiecujący, to odstrasza "tanimi" i "nudnymi" dowcipami.

Ł.A/gazeta.pl/stopklatka.pl