Marta Brzezińska: Dlaczego krzyż tak razi?

 

O. Dariusz Kowalczyk SJ: Na przykład krzyżyk na szyi stewardessy linii LOT? No cóż! Jak wiadomo Jezus Chrystus raził niektórych tak bardzo, że Go ukrzyżowali. Stąd chrześcijański znak krzyża. Dziś też niektórych razi. Tyle, że walczą z nim nie wprost, ale w sposób bardziej przewrotny, a mianowicie udają, że to chodzi o poszanowanie niewierzących, czy inaczej wierzących, że tego wymaga tolerancja. Dziwne! bo mnie się zawsze wydawało, że tolerancja i pluralizm w nowoczesnych społeczeństwach polegają m.in. na wzajemnych szacunku różnych religii, w tym symboli religijnych. A jeśli ktoś na widok krzyżyka na mojej szyi dostaje ataku złości, to nie jest ani otwarty, ani tolerancyjny, tylko chory z nienawiści do chrześcijaństwa, co sam Benedykt XVI nazwał chrystofobią.

 

No właśnie, ci wszyscy bojownicy o laicki charakter państwa, w którym wyznawca każdej religii miałby czuć się dobrze, jakoś dziwnym trafem zawsze pomijają chrześcijan…

 

Ta cała ideologia laickiego państwa to raczej upudrowany zamordyzm laicki niż szczere budowanie demokratycznej, pluralistycznej przestrzeni publicznej. Laicyzm nie jest w żadnej mierze ani bardziej tolerancyjny, ani bardziej obiektywny niż jakakolwiek religia. Wręcz przeciwnie, w niektórych społeczeństwach laicyzm zaczyna być agresywną, fundamentalistyczną religią. Z laicką ideologią atakującą krzyż doskonale poradził sobie Joseph Weiler, prawnik, wierzący Żyd, który przed Trybunałem w Strasburgu bronił (skutecznie) krzyża we włoskiej szkole. Zachęcam do zobaczenia jego wyśmienitej mowy w internecie (kliknij tutaj). 

 

Profesor Weiler zauważa, że prawo europejskie zapewnia wolność do i od religii, a jednocześnie równoważy ją wolnością poszczególnych państw do decydowania w sposób autonomiczny o swoim „dziedzictwie religijnym jako kolektywnej tożsamości narodu w odniesieniu do symboli, które są świadectwem tejże tożsamości”. Na przykład Grecja ma prawo do podtrzymywania swej prawosławnej tożsamości. Podobnie jest z krajami muzułmańskimi, czy też z Izraelem. I żaden trybunał nie ma prawa próbować niszczyć tej tożsamości w imię specyficznie rozumianej neutralności, która tak naprawdę byłaby nie neutralnością, ale dyktatem laicyzmu. W Grecji żyją oczywiście osoby, które nie są wyznania prawosławnego. Nie mogą być one zmuszane do stania się prawosławnymi i mają prawo do zachowania własnej tożsamości religijnej i kulturowej. Ale z drugiej strony takie jednostki nie mogą szantażować państwa i większości greckiego społeczeństwa domagając się wyrzucenia prawosławia z przestrzeni publicznej i wprowadzenia zasad laicyzmu.

 

To, co zrobił LOT, zabraniając noszenia obsłudze samolotu symboli religijnych, jest nie tylko ograniczaniem wolności jednostki, ale wpisuje się w próby zamordystycznej laicyzacji Europy.

 

Dlaczego Polska stara się bezmyślnie kopiować takie wzorce?

 

Niestety, nie brakuje ludzi na różnych stanowiskach, którzy mają – jak to nazywa Rafał Ziemkiewicz – mentalność postkolonialną. To ludzie pełni kompleksów, którzy wstydzą „polskości”, wyrosłej na chrześcijaństwie, i chętnie klękają przed jakąś wyimaginowaną „europejskością”, a właściwie przed jej laicką, anty-chrześcijańską wersją. Bo ktoś im wmówił, że na tym polega nowoczesność. A dla mnie to żadna nowoczesność, tylko kompleksy plus bezmyślność.

 

Mieszka Ojciec w Rzymie. Czy przypomina sobie ojciec podobne sytuacje na Zachodzie?

 

We Włoszech obok wspomnianej już sprawy krzyża w szkole, dał się poznać pewien muzułmanin, który domagał się zdjęcia krzyża w szpitalu. Była to nietolerancyjna wobec włoskiej tradycji i kultury bezczelność, którą niestety podjęli jacyś włoscy ateusze. W Szkocji zabroniono nosić pielęgniarce krzyżyk, choć nosiła go dyskretnie pod bluzką, po ponoć mógł być siedliskiem zarazków, a poza tym pacjenci mogli sobie nie życzyć dojrzenia takiego znaku. W British Airways chciano wymusić na stewardessie, aby zdjęła z szyi niewielki krzyżyk. Tak oto piękne hasła o pluralizmie i tolerancji wprzęgane są w służbę laickiej ideologii stając się zaprzeczeniem samych siebie. Tego rodzaju sytuacji będzie coraz więcej. Stąd potrzeba wspólnego działania chrześcijan, i w ogóle osób religijnych, aby nie pozwolić wypchnąć symboli wiary z przestrzeni publicznej. Przykre, że są katolicy, otumanieni polityczną poprawnością, którzy zdają się tego nie rozumieć.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska