Czy ewentualna koalicja partii prawicowych na dobre pozbawi władzy ekipę Donalda Tuska?

Ludzie chcą programu opartego o nadzieje na zmiany. Naszym głównym celem jest wypracowanie programu naprawczego dla Polski po tych latach rządzenia Platformy Obywatelskiej. Zmiana rządu to tylko środek do realizacji tego celu. Trzeba zaproponować rozwiązania, które zjednoczą ludzi, które nie będą tylko na „nie”, jak większość dzisiejszych pomysłów politycznych. Na świecie, np. w USA, bardzo dobrze sprawdzają się koalicje ugrupowań w ramach jednej frakcji politycznej, stąd pomysł aby iść w tym kierunku. Platforma nie ma dzisiaj możliwości stworzenia wokół siebie obozu reformatorskiego, ona może jedynie przejść długą drogę wewnętrznej naprawy. Okazuje się, że jest nadzieja, że Prawo i Sprawiedliwość ma dzisiaj taką zdolność i wolę. Zobaczymy.

Tylko dlaczego słyszymy o próbach porozumienia akurat w tle afery taśmowej? Czy nie jest to pomysł na to, żeby „dobić” Platformę Obywatelską? 

Od dawna ta myśl dojrzewala w wielu środowiskach – doświadczenie oddzielnej drogi do podobnych celów nie przynosiło w ostatnich latach sukcesu. A jak to polityce, czasem potrzebny jest impuls. Może to jest ten moment. Trzeba pomyśleć, że nawet z tych taśm może być jakiś dobry dla kraju wniosek.

Wokół jakich elementów wspólnego programu politycznego mogłyby się zjednoczyć prawicowe obozy?

Przez ostatnie lata szukaliśmy takich pomysłów i sporo z nich opracowaliśmy, mam na myśli dorobek Polski razem a wcześniej PJN. Ze swojego punktu widzenia mogę podejrzewać, że te aspekty programu politycznego, które są najistotniejsze dla Polski Razem, będą też ważne dla naszych potencjalnych koalicjantów. Mam tu na uwadze zwłaszcza naszą wizję polityki rodzinnej (z naciskiem na politykę mieszkaniową) i  dążenie do wspierania interesu  przedsiębiorców w postaci np.  zmniejszenia poziomu regulacji podatkowych. Warto skupić się na potrzebach ludzi młodym, aby mieli w Polsce szansę na rozwój i   nie musieli wyjeżdżać za granicę.

Jak Pan ocenia szanse na powstanie takiej koalicji?

W obecnym układzie politycznym, gdzie nie ma kilku podobnych do siebie rozmiarami partii jak było za czasów AWS-u, ale funkcjonuje jedna duża partia oraz kilka mniejszych z podobnym elektoratem, tempo i efektywność tych rozmów zależy od PiSu .

Widzi Pan duże zaangażowanie u polityków Prawa i Sprawiedliwości?

Wygląda po ich wypowiedziach, że jest dużo dobrej woli. Wszyscy widzimy konieczność zmiany rządu i przygotowania konkretnego planu naprawczego, swoją droga sytuacja doszła do tego, że nawet część partii rządzących widzi, że tak się długo nie da rządzić. Jednak nie staram się nie podgrzewać atmosfery, bo tak naprawdę to są dopiero początki naszych rozmów i nie ma co snuć wielkich planów, gdy jeszcze konkrety nie zostały ustalone.

Czy do ewentualnej koalicji powinny także Nowa Prawica i Ruch Narodowy?

Nie warto stawiać nikomu tamy, jednak osobiście nie wydaje mi się możliwa współpraca z Nową Prawicą. Ich wizja polityki międzynarodowej, stosunek do Rosji, czy wypowiedzi Janusza Korwina Mikkego na temat prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także pewne sądy dotyczące  życia rodzinnego, to jednak przeszkody do takiej współpracy. Co do Ruchu Narodowego to, chociaż daleko mi do nich poglądami, jest w jego działaczach trochę dobrego żaru. Szkoda by się zmarnował.

Politycy Platformy Obywatelskiej i lewicy nie wróżą przyszłości koalicji partii prawicowych...

Ja popieram tendencję do tworzenia większych obozów w oparciu o wspólne cele, zamiast zapisywania wszystkich do jednej partii. Takie podejście wielokrotnie w rożnych krajach na świecie zdawało egzamin. Nawet gdybym nie miał prawicowych poglądów centroprawicowych uważałbym tendencje konsolidacyjne czy wspólne prace nad programem na prawicy za dobre zjawisko, także gdy dotyczy lewicy. Szkoda, że niektórzy patrzą tylko przez pryzmat tego, ze coś mogą stracić. To problem niektórych kolegów z PO, że na przykład część środowisk przedsiębiorców będzie się ich bała. Budowanie wspólnego obozu, jak to się mówi w USA, wielkiego namiotu, wymaga zaufania. Partii władzy otacza dzisiaj atmosfera nieufności nawet ze strony ich wyborców. Muszą się z tym zmierzyć

Czy sądzi Pan, że wyborcy dadzą się przekonać na ten wspólny projekt? W końcu to jedna duża partia kilka lat temu podzieliła się na mniejsze ugrupowania...

To doświadczenie powinno nas teraz nauczyć, że aby coś zbudować, trzeba wznieść się ponad interes partyjny. Politycy się zawsze jakoś dogadają, rzecz w tym by wyborcy zobaczyli, ze zależy im na dobru wspólnym, a nie tylko dobru jednej choćby „najświętszej” partii.

Rozmawiała Emilia Drożdż