Przedwczoraj Pana klub parlamentarny złożył projekt ustawy o abolicji dla osób nielegalnie przechowujących dokumenty SB pod warunkiem, że dostarczą je przed 16 lipca policji lub IPN. Czy mógłby mi Pan opowiedzieć o tym projekcie? Chodzi o to, że  zdania w sprawie „abolicji teczkowej” są podzielone. Historycy, publicyści, ale też przedstawiciele innych partii w Sejmie odnoszą się do tego projektu nieco sceptycznie. Obawą jest, że skutek może być odwrotny i ci, którzy rzeczywiście są w posiadaniu takich dokumentów, ukryją je jeszcze głębiej. Jak odniósłby się Pan do tego argumentu?

Paweł Kukiz (Kukiz'15): Projekt ustawy złożył poseł Jakub Kulesza, od niego można uzyskać najwięcej rzetelnych informacji, natomiast możemy oczywiście porozmawiać bardziej ogólnie. W tej chwili, po ujawnieniu tzw. „teczki Bolka” nie wyobrażam sobie, by nasz projekt ustawy abolicyjnej miał w jakikolwiek sposób zaszkodzić. To raczej strach przed karą za przetrzymywanie dokumentów ważnych dla IPN-u czy polityki historycznej ogólnie. W tej chwili przetrzymywanie takich dokumentów jest karalne. Abolicja doprowadziłaby do tego, że oddanie tych dokumentów IPN-owi spowodowałoby uniknięcie kary. Nie bardzo rozumiem, gdzie tutaj może być jakieś zagrożenie.

Jasne, chodziło mi bardziej o ten sceptycyzm, że skutek nie będzie taki, jak jest zakładany, że nie będzie jakiejś „lawiny ujawniania teczek”

Z całą pewnością brak ustawy abolicyjnej uprawdopodobnia niszczenie tych dokumentów, które jakieś osoby posiadają, ze strachu.

Czy dostrzega Pan po ujawnieniu dokumentów znalezionych w szafie Czesława Kiszczaka oraz przeszukaniu willi gen.  Jaruzelskiego jakieś zmiany w postrzeganiu przez Polaków najnowszej historii Polski i jej kluczowych postaci bądź jakieś szanse na takie zmiany?

To jest temat na bardzo długą rozmowę. Przede wszystkim mnie osobiście nie podoba się sposób ujawniania tych akt. Opinia publiczna za szybko dowiedziała się, że takie dokumenty zostały odnalezione. Trzeba było poczekać jeszcze, przeprowadzić  gruntowne dochodzenie. W miarę szybkie, ale naprawdę gruntowne dochodzenie. Powinny to zrobić instytucje do tego uprawnione i to one też powinny w tej sprawie orzekać, a nie dziennikarze, czy to „Wyborczej”, czy „Gazety Polskiej”, to z całą pewnością.

Nie stało się dobrze, ponieważ osoby posiadające podobne dokumenty, mogą, działając w panice, po prostu je spalić. Zresztą, z tego co pamiętam, w prasie, w mediach poszedł komunikat, że przetrzymywanie takich dokumentów jest czynem karalnym. Jeśli się to wszystko do kupy zbierze, to ten nasz projekt ustawy abolicyjnej daje szansę na to, że przynajmniej część z dokumentów, które mogą być w posiadaniu osób nieuprawnionych według ustawy dawnej do przetrzymywania naszych dokumentów, nasz projekt daje szansę, że dokumenty nie zostaną zniszczone. Zresztą wszystko zależy, o czym chce pani rozmawiać, czy o ustawie abolicyjnej, czy o problemie „Bolka” i „grubej kreski” i tak dalej, bo na ten temat to można rozprawy doktorskie pisać. Porównanie może kiepskie, bo to są sprawy nie tego formatu, ale podobnie byłem zniesmaczony przedstawieniem w mediach sprawy zwolnienia dyrektorów stadnin. Ja nie bronię, broń Boże nikogo ani nie oceniam, ale w państwie prawa najpierw prowadzi się dochodzenie, a następnie się tych ludzi odwołuje albo zostawia na miejscu.

Podobnie jak  z tą Komisją Wenecką, to są dla mnie skandaliczne sprawy, że przed oficjalnym orzeczeniem danego organu najpierw orzeka prasa, to jest niedopuszczalne, takie działanie medialne i taka bezkarność mediów w tej kwestii i tego nie rozumiem. Podobnie jest ze sprawą Wałęsy i sprawą „Bolka”. Ja mogę myśleć to, co myślę, ale zwyczajnie chcę żyć w państwie prawa, a nie w państwie „Teraz my”. Najpierw odpowiednie organy powinny przeprowadzić rzetelne dochodzenie, a następnie taka informacja o przebiegu i efektach tego dochodzenia powinna być ujawniona, a nie odwrotnie. Jak za komuny. Nie mówię akurat o Wałęsie, tylko generalnie o działaniu mediów- można kogoś zaszczuć, a potem powiedzieć „przepraszam” odwróconymi do góry nogami literami na ostatniej stronie jakiejś gazety.

A ustawa abolicyjna… Chodzi tu przede wszystkim o to, by uspokoić tych, którzy mogą w panice niszczyć dokumenty, jakie posiadają, przestraszeni między innymi przez media tym, że przechowywanie takich dokumentów jest karalne. Oczywiście, ma pani rację, ludzie mogą obawiać się takiej sytuacji, jaka była z Mikołajczykiem i ujawnieniem Armii Krajowej, którą potem masowo zamknięto do kryminałów. To wszystko dzieje się właśnie dlatego, że nie żyjemy w państwie prawa. A o tym, że nie żyjemy w państwie prawa świadczy fakt, że najpierw media wydają wyroki, a dopiero później przeprowadzane jest dochodzenie. I to proszę zauważyć, że niezależnie od tego, kto sprawuje władzę, czy Platforma, czy PiS, o partiokracji już nie chcę, Pani jest kobietą i to z Frondy poświęconej i już nie chcę używać męskich słów, co o tej partiokracji myślę. 

Ja się akurat nie boję męskich słów, ale zdaję sobie sprawę, że nie nadawałoby się to raczej do publikacji.  W każdym razie bardzo Panu dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, wszystkiego dobrego.