Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wiemy o tym, że śp. Lech Kaczyński chciał opublikować aneks do raportu o likwidacji WSI, jednak odwlekał to z pewnych powodów. Dzisiaj natomiast prezes Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda wysyłają do nas sygnały, że raport upubliczniony raczej nie zostanie. Dlaczego?

Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”: Z tego co wiem – a moja wiedza może być nieścisła, choć jest oparta na podstawie rozmów z śp. Lechem Kaczyński – to śp. Prezydent chciał go opublikować, ale miał też poważne zastrzeżenia, co do ostatecznego kształtu tego raportu.

To znaczy?

Śp. Lech Kaczyński uważał, że jest w nim wiele elementów, które można, by było uznać za publicystyczne i bardzo trudno byłoby je obronić. Nie da się nie zauważyć, że między raportem, a publicystyką różnica jest zasadnicza. Publicyście wolno snuć spekulacje, stawiać śmiałe hipotezy, wskazywać na pewne prawdopodobieństwa – nie koniecznie tego typu pisma powinny znajdować się w raporcie. Jak rozumiem, raport powinien zawsze opierać się na rzeczach w 100% udowodnionych. W przypadku publicystyki, odwołujemy się zawsze do pewnego rodzaju prawdopodobieństwa.

Jeżeli dobrze zrozumiałem zarzuty, mówiły one tyle, że w tym raporcie są fragmenty, gdzie element prawdopodobieństwa przeważa nad argumentem w 100% udowodnionym.

Czy zatem nie można by było wpierw dokonać poprawek w raporcie, a dopiero później go opublikować?

Skoro już tyle lat dyskutujemy o opublikowaniu tego raportu, to z punktu widzenia opinii publicznej byłoby lepiej, gdy stał się on dostępny. Tak długo jak nie jest on dostępny opinii publicznej, tak długo każdy może podejrzewać, że niewidomo co się w nim znajduje. Nie mamy żadnej miary pozwalającej nam sprawdzić co tak naprawdę w tym raporcie jest. To oczywiście pozwala snuć najróżniejsze przypuszczenia, mniej lub bardziej prawdziwe. Z punktu widzenia interesu publicznego, byłoby lepiej, gdyby ten raport opublikowano.

Jak to zrobić?

Tego nie wiem, jednak jestem przekonany, że takie ukrywanie dokumentu spowoduje, że opinia publiczna nabierze przekonania, że ktoś coś w nim ukrywa.

A ukrywa?

Ja nie ma takiego poczucia, jednak ludzie tak sądzą. Zatem warto opublikować ten aneks, aby uniknąć tych spekulacji.

Może jednak jest tak, że prezydent i prezes chcą, aby napięcie rosło?

Właśnie, teraz pan spekuluje. Nie wiemy tego, dlatego, że nie dysponujemy wystarczającą ilością dowodów. Nie wiem, co miałby osiągnąć prezydent Duda i prezes Kaczyński nie publikując raportu. Wydaje mi się, że to co nimi kieruje - to jest to element troski o prawdę.

Jeżeli opublikuje się raport, który uważają za zbyt publicystyczny, to łatwo jest wystawić się na strzał przeciwników – z łatwością udowodnią oni, że na daną informację nie ma żadnych dowodów itp., wtedy właśnie dezawuuje się całą próbę rozwiązania WSI. Druga rzecz, która może nimi powodować to, to, że poza tym, iż obniża się rangę tego dokumentu, być może jakieś konkretne osoby mogą być narażone na fałszywe oskarżenia.

Chcę podkreśli, że nie mam 100% wewnętrznego przekonania, że raport trzeba opublikować, ale uważam, że mimo wszystko należałoby to zrobić, choćby po to, aby przeciąć liczne spekulacje.

Co by Pan powiedział prezesowi Kaczyńskiemu, aby przekonać go by zmienił zdanie w tej kwestii?

To co powiedziałem, już wcześniej. Jeśli raport nie zostanie upubliczniony, będzie rodziło to „dzikie” spekulacje, które nie przyczynią się do niczego dobrego. Jedni będą mówić, że gra na tej kwestii prezes Kaczyński, inni, że prezydent Duda, a jeszcze inni, że grają na tym razem. Te spekulacje są nieprawdziwe, ale nie ma innego sposobu, niż opublikowanie tego tekstu na dowód, że tak właśnie jest. Jeśli chodzi natomiast o pewne nazwiska, które mogą w tym aneksie się pojawiać, to można by było zawsze powstrzymać się od ich ujawniania.

Jeżeli w tym raporcie znajdują się poważne oskarżenia pod adresem niektórych osób, które miałyby poważne problemy, i z łatwością obroniłyby się przed sądem, gdyż oskarżenia pod ich adresem miałyby charakter publicystyczny, to rzuciłoby się cieniem na cały raport.

Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że ktoś jest w posiadaniu kopii tego raportu. Czy jeżeli pan prezydent i prezes PiS, zdecydują, aby nie ujawniać raportu, a ktoś kto jest w posiadaniu tej kopii, zdecyduje o upublicznieniu jej drogą łamiącą prawo, to czy wyszłoby to na dobre?

Argument o którym pan mówi, mocno opowiada się za tym, aby aneks został opublikowany. Kopia wcale nie musi istnieć, zawsze może pojawić się, ktoś kto zacznie publikować fragmentami jaką podróbkę i będzie twierdził, że są to fragmenty aneksu. Jak zatem moglibyśmy sprawdzić zgodność z oryginałem? Pozostaje tylko publikacja czegoś, co ma charakter oficjalny. Choć rozumiem rację tych, którzy się przed publikacją raportu wstrzymują, uważam, że powinien on ujrzeć światło dzienne.

Dziękuję za rozmowę.