Poseł PiS w liście otwartym przypomina, że nigdy nie ukrywał swoich przekonań.

„Od początku swojej działalności publicznej nie ukrywam swoich przekonań” – przyznaje w piśmie B. Kownacki.

Jak zauważył poseł Kownacki „nikt nikomu nie zabrania życia w jakimkolwiek związku. To prywatna sprawa każdego człowieka”.

„Natomiast rolą państwa – kontynuuje Kownacki - jest ochrona rodziny, a żywotnym interesem i obowiązkiem jest prowadzenie polityki prorodzinnej. Nie da się zaprzeczyć, że osoby tej samej płci nie mogą spłodzić potomstwa”.

Według B. Kownackiego w całej sprawie chodzi o wojnę wypowiedzianą tradycyjnemu systemowi wartości.

„Wydaje mi się, że organizacjom zabiegającym o uchwalenie ustawy o związkach partnerskich nie zależy na ułatwieniu życia osobom należącym do mniejszości seksualnej. Chodzi po prostu o zrównanie statusu związków homo - i heteroseksualnych. Chodzi o wojnę wypowiedzianą tradycyjnemu systemowi wartości” – przyznaje poseł Kownacki w Liście Otwartym do środowisk „kochających inaczej”.

Oto cała treść listu do Pani Moniki Dąbrowskiej i Pana Przemysława Szczepłockiego ze Stowarzyszenie na rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych,  Osób Transpłciowych oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności”:

Zaskoczyło mnie, że ponownie otrzymałem list z prośbą o podanie przyczyn, dla których poparłem wniosek o odrzucenie projektu ustawy o związkach partnerskich. Od początku swojej działalności publicznej nie ukrywam swoich przekonań. Państwa list  oznacza, że nie macie najmniejszego pojęcia o bliskim dla mnie systemie wartości opartym na Piśmie Świętym i nauce Kościoła Katolickiego.

W tej sytuacji czuję się zobowiązany do jego przybliżenia. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: Stwarzając mężczyznę i kobietę, Bóg ustanowił ludzką rodzinę i nadał jej podstawową strukturę. Jej członkami są osoby równe w godności. Może jest to zaskoczeniem, ale ten pogląd wyznaje większość społeczeństwa. Także ludzie niewierzący zawierają związki małżeńskie.

Rodzi się więc pytanie, po co uchwalać ustawę, która da możliwość zawierania związków partnerskich? Kobiety i mężczyźni, którzy żyją w związku bez ślubu, czynią tak z jakiejś przyczyny. Czasami nie są pewni, czy są dla siebie stworzeni, czasem z innych powodów wolą żyć w konkubinacie. Tym ludziom nie jest potrzebna taka ustawa. Kto więc za nią lobbuje?

List napisano w imieniu Stowarzyszenia na rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych oraz Osób Queer,  domyślam się , że reprezentujecie Państwo środowiska obecne w nazwie tej organizacji. Jednak  tym osobom również nie jest potrzebna do egzystencji. Nikt nikomu nie zabrania życia w jakimkolwiek związku. To prywatna sprawa każdego człowieka.

Natomiast rolą państwa jest ochrona rodziny, a żywotnym interesem i obowiązkiem jest prowadzenie polityki prorodzinnej. Nie da się zaprzeczyć, że osoby tej samej płci nie mogą spłodzić potomstwa. A więc w perspektywie kilkudziesięciu lat stają się obciążeniem dla społeczeństwa, które będzie musiało łożyć na ich utrzymanie. Nie ma zatem żadnych argumentów przemawiających za promowaniem takich związków. Chyba że jesteście Państwo również zwolennikami eutanazji, czego ja nie mogę zaakceptować.

Wydaje mi się, że organizacjom zabiegającym o uchwalenie ustawy o związkach partnerskich nie zależy na ułatwieniu życia osobom należącym do mniejszości seksualnej. Chodzi po prostu o zrównanie statusu związków homo- i heteroseksualnych. Chodzi o wojnę wypowiedzianą tradycyjnemu systemowi wartości. To przecież w piśmie Gay Community News zamieszczono manifest homoseksualisty, w którym czytamy: Zgwałcimy waszych synów, symbol waszej kruchej męskości, waszych płytkich marzeń i prostackich kłamstw, a dalej zniesione będą wszystkie prawa zakazujące homoseksualizmu, a w ich miejsce zaczną obowiązywać ustawy propagujące miłość między mężczyznami.

Wystarczy posiadać większość sejmową, aby dzieci dorastały w domach, gdzie jest dwóch tatusiów albo dwie mamusie, można  też uznać za właściwe nazywanie dwóch mężczyzn  mężem i żoną. Jednak ustawy takie będą sankcjonowały postępowanie niezgodne z porządkiem naturalnym, kulturą i tradycją danego kraju. Ostrzegam Państwa, w dłuższej perspektywie nie da się zastąpić systemu wartości para-normami. Świat nie lubi pustki i za kilkadziesiąt lat w Europie może rządzić większość, która nie będzie podchodziła do kwestii homozwiązków tak liberalnie, jak chrześcijanie.

Odnoszę wrażenie, że w powyższej inicjatywie nie chodzi o ujęcie się za osobami, które są w mniejszości. Jeśli rzeczywiście tak by było, to powinniście zapytać posłów PO, Ruchu Palikota i SLD, dlaczego nie chcieli wprowadzić zakazu aborcji eugenicznej. Pozwala ona zabijać dzieci, które mogą się urodzić ze skazą genetyczną, będą więc inne od swoich rówieśników. Państwo przecież bronicie innych, słabszych. Jak się okazuje, nie wszystkich.

Proszę zatem, abyście nie nękali mnie Państwo tego rodzaju niedorzecznymi listami, a zamiast wspierania złych i szkodliwych idei, skierowali swoją aktywność choćby w stronę tej mniejszości, która z racji swojej inności jest pozbawiona prawa do życia.

Bartosz Józef Kownacki

Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej

Oprac. AB