Politolog, prof. Mieczysław Ryba w felietonie "Myśląc Ojczyzna" na antenie Telewizji Trwam mówił m.in. o obecnym składzie polskiego parlamentu, w którym zasiada skrajna lewica, a w dodatku rząd PiS ustępuje jej w pewnych kwestiach (vide: Magdalena Biejat w komisji rodziny), co wywołuje wiele obaw wśród katolickich wyborców. 

"Wielu się martwi, jak to wszystko wygląda i w którym kierunku to pójdzie. Pewnie jest to wkalkulowane w taktykę prezydenckiej kampanii wyborczej, gdzie II tura będzie związana z tym, czy wyborcy centrowi, a często lewicowi, pójdą do wyborów czy nie, a więc, czy Andrzej Duda wygra"-tłumaczył wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jak wskazuje politolog, w tej kwestii wyłania się także inna refleksja. 

"Wielu sądzi, że partie polityczne będą same z siebie generować pewne procesy ideowe, same z siebie będą wpływać na przemiany społeczne i bronić pewnych zasad cywilizacyjnych. Tak jest tylko do pewnego stopnia"-ocenił felietonista Telewizji Trwam.

"Jakie poglądy większość wyborców zgłasza, jak bardzo np. w społeczeństwie są reprezentowane poglądy katolickie, konserwatywne, narodowe, tak partie polityczne będą się do tego ustosunkowywać. A ponieważ coraz więcej ludzi jest poddanych procesowi rewolucji kulturowej, to znaczy, że lewica coraz bardziej się radykalizuje, nawet Platforma coraz bardziej się radykalizuje"-tłumaczył wykładowca toruńskiej WSKSiM. Zdaniem prof. Ryby, istnieje dobry sposób, aby wpłynąć na "PiS i wszystkie inne partie, żeby nie szły w kierunku bardziej lewicowym"- trzeba zawalczyć o kulturę. 

"Trzeba te zmagania – od strony kościelnej, katolickiej, konserwatywnej – prowadzić nieustannie, bo poglądy ludzi na życie społeczne, na miejsce człowieka, na etykę, kształtują się w tej batalii kulturowej w długim trwaniu i tutaj nie możemy niczego zaniedbać. Wtedy o wiele bardziej będziemy mogli na politykach wymuszać postawy adekwatne do tego, co zwiemy naturalnym porządkiem rzeczy, czy co zwiemy szerokorozumianym „katolickim światopoglądem na świat”-tłumaczył politolog, który skomentował również wybór Donalda Tuska, który wkrótce kończy swoją kadencję szefa Rady Europejskiej, na stanowisko przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. 

"Ta zupełnie niewiele znacząca funkcja (wszak nie znamy, albo mało kto zna dotychczasowych szefów tej frakcji) przez media liberalne jest pokazywana jako niezwykle istotna, wręcz kluczowa. Donald Tusk w swoim wystąpieniu zaatakował media publiczne w Polsce; wskazał także na swoją rolę: że teraz nie będzie już związany urzędniczymi ograniczeniami, jakie towarzyszyły jego osobie, gdy był przewodniczącym Rady Europejskiej, ale że teraz będzie mógł się wypowiadać jako polityk, a szczególnie będzie się wypowiadał w sprawie praworządności w Polsce i zwalczał – w domyśle – wszelkie złe rzeczy, które robi PiS"-wskazał prof. Mieczysław Ryba. Felietonista zwrócił uwagę, że dotychczas żaden z szefów frakcji nie angażował się w sprawy wewnętrzne któregokolwiek z krajów Wspólnoty.. 

"Właśnie dlatego Donald Tusk tym szefem został, dlatego to stanowisko ma. Lepiej – dodajmy – opłacane niż stanowisko prezydenta Polski i oczywiście stanowisko, które nie łączy się z żadną odpowiedzialnością"-podkreślił wykładowca KUL. W ocenie prof. Mieczysława Ryby, Tusk został wybrany na szefa EPP, "żeby mógł atakować PiSowski rząd". 

"Oczywiście Donald Tusk wiedząc, że tylko w takiej roli widzi go cała elita europejska, szczególnie niemiecka, to do tej roli się przygotowywał"-podkreślił. 

yenn/RadioMaryja, Fronda.pl