Patrząc na opublikowane przez tygodnik „W sieci” zdjęcie, nie można powiedzieć, że Donald Tusk i Władimir Putin szykują się do płaczu. Przecież na drugim planie fotografii widać jeszcze uśmiechające się usta kobiety. To szokująca publikacja, ale wydaje mi się, że niczego nie zmieni. Przecież podobne materiały były już ujawniane. Widzieliśmy film, na którym prezydent Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk żartują i śmieją się, czekając na lotnisku na przywiezienie trumien ze Smoleńska. Wyraźnie widać, że tam atmosfery żałoby nie było.

Nie potrafię odczytać gestu premiera jednoznacznie, ale widzę, że nie ma tam atmosfery smutku i żałoby. Premier się uśmiecha, dłonie układa tak, jaby trzymał kciuki albo dobijał targu. Zupełnie nie wiem, co o tym myśleć. Ale takie zdjęcia już widzieliśmy. Fotografie Tuska i Komorowskiego nie zrobiły jednak na Polakach żadnego wrażenia. Naukowe konferencje na temat Smoleńska, zwłaszcza ostatnia, przyniosły wiele dowodów zaprzeczających oficjalnej wersji „katastrofy”, a mimo to, mało kto się nimi interesuje. Według sondaży, 46 proc. społeczeństwa nie wie, komu ufać w tej sprawie. Myślę, że podobnie będzie z okładką „W sieci” - zapewne zostanie rozjechana przez media prorządowe. Ludzie pozostający pod wpływem telewizji publicznej, Polsatu i TVN pewnie usłyszą, że fotografia jest sfałszowana albo, że bracia Karnowscy są podli... A ja nie wiem, na czym ta podłość miałaby polegać. Na tym, że opublikowali nieznane dotąd zdjęcie? Że pokazali uśmiechniętego premiera, co zaprzecza ogólnie przyjętemu przekazowi, że premier bardzo cierpiał 10.04.2010? Jak widać, nie cierpiał.

To jedno zdjęcie trzeba wpisać w cały kontekst zdarzeń i sytuacji politycznej w Polsce. Warszawskie referendum pokazało, że straszenie PiS wciąż przynosi bardzo dobre rezultaty (choć wynik głosowania był naprawdę satysfakcjonujący dla opozycji). Ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej nie robią na ludziach specjalnego wrażenia, bo tych informacji jest już tak dużo, że można się pogubić. W mediach eksponowane są obecnie walki wewnątrz Platformy, pomiędzy Schetyną a Tuskiem. Kreuje się to na niezwykle ważną walkę o Polskę i to odciąga uwagę Polaków.

Podejrzewam, że takich zdjęć może być jeszcze więcej. Być może są one elementem zaostrzającym walkę pomiędzy Tuskiem a Schetyną. To tylko moje domysły, pewna jestem natomiast tego, że fotografia niczego nie zmieni. Rację ma prof. Zybertowicz, który mówi, że chorobą Polaków jest bierność. Dużo mówimy, ale wobec nieustannego dręczenia nas, mącenia nam w głowach przez media i rząd, nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Na fotografię Tuska też się podenerwujemy, ale nic z tego nie wyniknie. Jestem niezwykle przybita, ale już nie tym, co robi premier, ale brakiem reakcji Polaków. Nie jesteśmy w stanie zareagować na żadne świństwo. Ta fotografia to taki test dla nas. Ale myślę, że wypalimy się na wypisywaniu żali w internecie i nic poza tym.

Not. MBW