Tomasz Wandas, Fronda.pl: Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji FOTAR 2018 w Hamburgu poświęconej relacjom transatlantyckim stwierdził: „Polskie społeczeństwo, Polska w ogóle, jest bardzo proamerykańska, protransatlantycka i bardzo proeuropejska. Nie ma wielu takich krajów”. Czy te słowa były wypowiedziane na potrzeby bardziej europejskie czy polskie?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog: Wypowiedź premiera, którą pan przytoczył oddaje po prostu rzeczywistość - Polska na tle pozostałych krajów Europy jest bardzo proamerykańska i prounijna. Fakt ten może świadczyć o idealizmie naszych rodaków względem ogólnej sytuacji, która ma miejsce w Europie, ale też i o zdrowym rozsądku. W tej chwili każda alternatywa wobec Unii Europejskiej jest gorsza niż rzeczywistość, z którą mamy do czynienia w samej Unii. Natomiast pokój i bezpieczeństwo na naszym kontynencie bez silnej obecności wojsk amerykańskich są tutaj niemożliwe. Dlatego moim zdaniem wypowiedż premiera nie jest figurą retoryczną. Szefowi polskiego rządu nie chodziło tu o to, by wypaść lepiej czy gorzej w oczach danego adresata.

Szef rządu przyznał, że obecnie "relacje transatlantyckie są kruche". Dlaczego? „Myślę, że powodem jest to, że tracimy główny przekaz sprzed naszych oczu. Często słyszę narzekania, jeśli chodzi o politykę handlową, w stronę USA. Ale to, czego się nauczyłem podczas kariery biznesowej, bo aktywny politycznie jestem od 3 lat, to to, że brak barier celnych jest bardzo ważny, żeby rzeczywiście handel mógł się rozwijać” - powiedział premier, który podkreślił też: „Jeśli słyszę, że USA są przeciwne takiemu handlowi, a Chiny popierają taki handel, to uśmiecham się, bo nie sądzę, by to było prawdą”. O czym świadczy ta wypowiedź premiera?

Z całą pewnością Chiny nie popierają wolnego handlu, tylko własną ekspansję ekonomiczną, dla której brak reakcji na nadwyżki handlowe uzyskiwane w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi jest po prostu korzystny. Chiny zatem zalecałyby ten rodzaj prowadzenia polityki, ale innym. Same się do niej nie stosują. Nie ma się temu co dziwić, gdyż są nadal państwem komunistycznym, totalitarnym. Opowiadanie, że Chińczycy są dziś szermierzem liberalizmu w niezależnie jakiej dziedzinie jest nieporozumieniem.

Pytany o ocenę amerykańskiego prezydenta, Morawiecki przyznał, iż "język Donalda Trumpa jest czasem bardzo bezpośredni i szorstki". Dziennikarz prowadzący konferencję zapytał premiera: „Czy to była dla pana dobra wiadomość, że Donald Trump został wybrany prezydentem USA”? „Oczywiście to prerogatywa amerykańskiego społeczeństwa, aby decydować, czy to było dla nich dobre, czy nie. Dla nas ważne jest, by współpracować tak blisko, jak tylko się da z USA i UE. Wszystko sprowadza się do konkretnych punktów” - odpowiedział Morawiecki. Dlaczego polski premier nie chciał odpowiedzieć wprost?

Oczywiście jest to dyplomatyczny standard, objaw zdrowego rozsądku. Żaden szef rządu nie powinien komentować wyników demokratycznych wyborów w żadnym państwie. Premier zrobił bardzo dobrze odpowiadając, że jest to w tym przypadku prerogatywa społeczeństwa amerykańskiego, które ma prawo do wybrania takiego prezydenta jakiego uzna za stosownego. 

Dziennikarz prowadzący konferencję zwrócił uwagę na „grzeczny ton polskiego premiera”, który poprosił wicekanclerza Niemiec o wydawanie większej ilości środków finansowych na obronność Niemiec. Wicekanclerz Niemiec odpowiedział natomiast, że kwota przeznaczana przez Niemcy na własną obronność jest na odpowiednio wysokim poziomie. Jak skomentowałby Pan Profesor tę sytuację?

W tym przypadku mamy do czynienia z różnymi stanowiskami Polski i Niemiec. Niemcy nie odczuwają zagrożenia ze strony Rosji, jednocześnie przy wielkości swojej gospodarki, gdyby przeznaczyli przyjęte w ramach NATO 2% własnego PKB, to wydawałyby rzeczywiście potężne sumy. Fakt ten budziłby potężny sprzeciw niemieckiego społeczeństwa, stąd niemiecki rząd, ponieważ musi liczyć się z głosem swoich obywateli postępuje tak jak postępuje w tej kwestii. Z drugiej strony Polska jest zainteresowana, aby państwa NATOwskie miały dużą wydolność wojskową, a niestety Niemcy takiej nie mają.

Dziękuję za rozmowę.