Ryszard Petru w rozmowie z portalem ,,Interia'' zdradza swoje polityczne plany. Jak mówi, nad nową partią pracuje już od kilku miesięcy, zgłosiło się do niego póki co kilkaset osób. Petru przyznaje, że nie chce być w opozycji - chce rządzić. Jego idol to Donald Tusk, premier - i właśnie premierem najwyraźniej chciałby zostać Petru. 

 

Polityk w rozmowie z Interią nie szczędzi ostrej krytyki Katarzynie Lubnauer.

,,Byłem niewykorzystany. Nie miałem wpływu na to, co się dzieje [...]. Partia stała się niejasna, bezideowa, nie ma wyrazistości, nie ma jednoznacznych poglądów. Zlała się z Platformą. Na spotkaniach w terenie, nasi działacze non stop pytali mnie, dlaczego podjęto taką czy taką decyzję. W pewnym sensie, choć nie miałem już na partię wpływu, Nowoczesną wciąż identyfikowano ze mną. Ale stan faktyczny był przecież inny. Nie mogę odpowiadać za partię, na którą nie mam wpływu'' - powiedział Petru.


Pytany, czy Lubnauer chce połączenia się z Platformą, odparł, że tak to się właśnie skończy. A i propozycje już były. ,,Teoretycznie nie, ale fakty wskazują na coś wręcz przeciwnego. Nie życzę Nowoczesnej źle, ale Nowoczesna dzisiaj od Platformy niczym się nie odróżnia. Będzie z tego jedna partia. Platforma nieraz proponowała nam połączenie'' - powiedział Petru.


Petru nie ukrywa, że marzy o sprawowaniu w Polsce rządów. Chciałby być premierem, a jego idolem jest Donald Tusk. ,,Tusk w 1991 r. został odwołany z funkcji szefa klubu parlamentarnego, potem nie wszedł do parlamentu. Był postrzegany jako człowiek, który gra cały czas w piłkę, a potem wygrał wybory i był premierem. Wszystko można zmienić'' - mówił z niemaym zachwytem.
Polityk przyznał też, ile zostało długu w Nowoczesnej, gdy zdjęto go z funkcji lidera partii. To 1 800 000 złotych.


Zapewnia, że ci, którzy wchodzili do polityki razem z nim, mogą zostawić Lubnauer. ,,W każdej chwili mogą wybrać. Mogą dalej działać ze mną'' - zachęca Petru.


Jak dodaje, do jego nowego projektu politycznego zgłosiło się już około 400 osób, a docelowo Petrui liczy na kilka tysięcy. ,,To będzie szeroka inicjatywa. Pojawią się nowe twarze, ludzie, którzy podzielają podobny co ja sposób myślenia. Taki koncept jest obecny w Europie. Ktoś go musi przenieść pierwszy do Polski'' - wskazuje Petru.

Co ciekawe polityk przyznaje, że nad takim planem trudzi się już... kilka miesięcy. ,,Przygotowujemy prezentację programu, nad którym pracuję kilka miesięcy. Budujemy struktury w całym kraju, przygotowujemy się na kolejne wybory po samorządowych. Być może zarejestrujemy nową partię wcześniej, ale start ogłosimy jesienią'' - wyznał Petru.


Jak dodaje, fundamentem nowej partii ma być liberalizm ekonomiczny, ale także liberalizm społeczny.
I mówi na koniec: ,,Celem jest wpływ na realizację programu. Nie interesuje mnie bycie szefem partii opozycyjnej w długim okresie''.

mod/Interia.pl