W partyjnej samokrytyce złożonej przez jednego z liderów PO, Tomasza Siemoniaka, solidnie powiało klimatem PZPR. „Żadnego alkoholu na spotkaniu nie piłem, z posłami PiS żadnego kontaktu tam nie miałem” – napisał Siemoniak. Partyjny działacz „oddawszy się do dyspozycji przewodniczącego Donalda Tuska, do którego ocen i wyczucia politycznego ma absolutne zaufanie” zapowiada jednocześnie dalszą walkę z „niegodziwościami”.

„Z jednym z ministrów (posłem z mojego okręgu wyborczego) i jego żoną (w większej grupie - co widać na zdjęciu) zamieniłem kilka słów przy wyjściu” – pokornie wyznaje swe winy skruszony były wicepremier.

„Wiedzy kto będzie nie miałem. Żałuję, że w piątek po 21 nie zostałem w Sejmie, ale czułem się zobowiązany potwierdzeniem zaproszenia i zamiarem osobistego złożenia życzeń” – tłumaczy Siemoniak.

I konstatuje: „Oczywiście konsekwencje polityczne są twarde i jasne, ponoszę je oddawszy się do dyspozycji przewodniczącego Donalda Tuska, do którego ocen i wyczucia politycznego mam absolutne zaufanie przez 30 lat współpracy. A z tymi, którzy niszczą Rzeczpospolitą od 6 lat i ich niegodziwościami zamierzam nadal walczyć z pełną determinacją”.

 

ren/facebook