Od poniedziałku przedstawiciele Prokuratury Krajowej pracowali w Smoleńsku, wykonując "zaplanowane czynności procesowe". Jak się okazuje, kończącej się wizycie polskich prokuratorów towarzyszą ograniczenia dla pracy dziennikarzy. Sprawą nie interesują się w ogóle media rosyjskie, zarówno centralne, jak i lokalne. 

Z hotelu w centrum Smoleńska codziennie rano wyjeżdża siedmioosobowa polska ekipa. Ich przejazdowi na teren lotniska Siewiernyj, gdzie znajduje się wrak z katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., można towarzyszyć jedynie do miejsca, gdzie z ruchliwej ulicy Frunzego skręca w lewo droga prowadząca do bramy wjazdowej lotniska. Już w poniedziałek pojawił się tam samochód rosyjskiej drogówki, a także kilku funkcjonariuszy, którzy nie pozwolili dziennikarzom przejechać dalej, nie chcieli także wyjaśnić, jakie konkretnie reprezentują służby. Udzielają ogólnikowej odpowiedzi: "siły zbrojne Federacji Rosyjskiej". Funkcjonariusze zabraniają filmowania drogi wjazdowej, a nawet podchodzenia w tym kierunku. Dwoch mężczyzn ubranych w wosjkowe stroje maskujące i z zasłoniętymi twarzami przekonuje, że lotnisko to obiekt chroniony. Przyznają jednocześnie, że ma to związek z "działaniami śledczymi" i pracą "polskiej delegacji". O utrudnieniach pracy dziennikarzy czytamy na portalu Onet.pl. Okazuje się, że podczas poprzedniej wizyty polskich prokuratorów w Smoleńsku w maju br. również miały miejsce tego typu utrudnienia.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej  ogłosił, że działania polskich specjalistów "prowadzone są z zastosowaniem zdjęć i nagrań wideo", a polska delegacja prowadzi oględziny wraku "przy udziale pracowników Głównego Zarządu Śledczego i Głównego Zarządu Kryminalistyki (Ośrodka Kryminalistyki) Komitetu Śledczego".

Wrak rządowego Tu-154M, którym polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim leciała do Katynia 10 kwietnia 2010 r. znajduje się w hangarze na płycie lotniska Siewiernyj. Federacja Rosyjska konsekwentnie odmawia zwrotu kluczowego dowodu w sprawie katastrofy, w której zginęło, oprócz urzędującego wówczas prezydenta, 95 osób. 

Przedstawiciele polskich władz w rozmowie ze stroną rosyjską wielokrotnie podnosili kwestię zwrotu Polsce wraku. 

yenn/Onet.pl, Fronda.pl