- Amerykanie, Brytyjczycy i Izraelczycy byli w tej grze lepsi. Można teraz, jak Bruksela, puszyć się i domagać dotrzymania umów, ale na niewiele się to zda. Koszty ponoszą zaś ci, którzy coraz dłużej czekają na szczepionkę – pisze komentator regionalnego dziennika „Suedwest Presse". Dodaje też, że w zakresie negocjacji umów na dostawę szczepionek rządzą bezwzględne zasady polityki siły.

Z koeli „Rhein-Zeitung” uważa, że to zmieszanie podważa zaufanie mieszkańców UE do polityków.

- Ludzie są gotowi na poświęcenia wynikające z obowiązujących restrykcji, jeśli mają poczucie, że są traktowani uczciwie i po partnersku, a nie robieni w konia – pisze dziennik „Rhein-Zeitung”.

Komentator „Schwaebische Zeitung" ocenia zaś: „Udało się to, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się niemożliwe:

- Domaganie się całkowitej przejrzystości w tej sprawie jest mało realistyczne. Opinia publiczna może jednak domagać się wyjaśnień, dlaczego AstraZeneca to już drugi producent, który ma problemy z dostawami i dlaczego dotykają one tylko strony umowy w UE – pisze z kolei komentator „Schwaebische Zeitung". Wyraża też nadzieję, że zamieszanie wokół dostaw zostanie opanowane, a dostawy będą przebiegały zgodnie z umowami.

Gazeta „Darmstaedter Echo” konstatuje z kolei, że w dystrybucji szczepionki sprawdziły się jak dotąd tylko dwa podejścia. „Albo furiackie eksperymentowanie na ludziach – jak model w Chinach czy Rosji, albo twardy model wolnorynkowy:

- Kto płaci, ten kupuje. Przynajmniej z tym ostatnim trzeba było się liczyć. I najlepiej jako cała Unia, a nie poszczególne kraje – ostro komentuje natomiast gazeta „Darmstaedter Echo”.

 

mp/dw.com