,,Gazeta Wyborcza'' przeprowadziła podsumowanie wyników wyborów samorządowych w tak zwanych 107 miastach prezydenckich. To ciekawa analiza, bo pokazuje, jak kompletnym absurdem jest wyciąganie wniosku o rzekomej słabości PiS na podstawie wyników wyborów w miastach. Te rządzą się po prostu swoimi prawami, a decyduje o tym przede wszystkim obecność głównego zwycięzcy - czyli kandydatów niezależnych.

I tak kandydaci Prawa i Sprawiedliwości zwyciężyli łącznie w 4 miastach: Chełmie, Otwocku, Stalowej Woli i Zamości. ,,GW'' dodaje, że można tu doliczyć jeszcze Katowice, gdzie bezpartyjny Marcin Krupa miał poparcie PiS.

Kandydacji Koalicji Obywatelskiej zwyciężyli w 22 miastach. Były to: Biała Podlaska, Białystok, Bielsko-Biała, Bydgoszcz, Bytom, Chorzów, Gniezno, Jelenia Góra, Kędzierzyn-Koźle, Konin, Koszalin, Oświęcim, Piła, Płock, Poznań, Rybnik, Sosnowiec, Tarnów, Warszawa, Włocławek, Wrocław, Zduńska Wola.

W dwóch miastach zwyciężyli kandydaci SLD - Częstochowie i Dąbrowie Górniczej. W Ciechanowie wygrał kandydat PSL, a w Przemyślu kandydat Kukiz'15.

W pozostałych 75 miastach wybrano kandydatów startujących z własnymi komitetami.
Co więcej, wśród zwycięzców tylko 29 to osoby nowe, a 78 to już wcześniej rządzący.

W tej sytuacji naprawdę trudno prognozować o wyborach parlamentarnych. Nie można mówić, że ,,PiS'' przegrał, jeżeli walczył nie z kandydatem Platformy, a bezpartyjnym kandydatem, znanym mieszkańcom od lat, którego Platforma rzutem na taśmę ,,poparła''. 

Dużo ważniejsze dla wszelkich prognoz są wyniki wyborów do sejmików, ale i tu przecież nie ma prostego przełożenia.

Mówiąc krótko, kto próbuj na podstawie tych wyborów wieszczyć klęskę PiS, ten jesienią 2019 roku może się srodze zawieść. Rządząca partia realizuje najlepiej jak umie program patriotyczny i poprawia sytuację materialną i duchową (np. tu np. zwalczając genderyzm) milionów Polaków. I nie ma powodów wątpić, że otrzyma kolejny silny mandat do władzy.

bb/wyborcza, fronda.pl