Pierwszy raz eurowyborom towarzyszy aż tyle emocji. Ale teraz po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej głosowanie do europarlamentu może coś naprawdę zmienić. O Unię gra dotychczasowa grupa trzymająca władzę, związana głównie z osią Paryż–Berlin, grają partie zbuntowane przeciwko panującemu porządkowi, jak polski PiS i węgierski Fidesz, grają też przeciwnicy UE i wreszcie gra Rosja. Jeszcze nigdy tak wiele ośrodków nie zaangażowało się, by mieć w UE coś do powiedzenia. Na pewno dotychczasowy układ lewarowany partiami chadeckimi i socjaldemokratycznymi zostanie ograniczony. Bardzo trudno pokusić się o analizę rozkładu sił w przyszłym europarlamencie, ale będzie ona plątaniną sprzecznych koncepcji politycznych. I to może być dobre dla Polski. Dlaczego? Bo taki twór nie będzie mógł nam łatwo zaszkodzić. Głos Polski będzie bardziej słyszany i będziemy też mieć więcej sojuszników. Nie wierzę, żeby na tym etapie udało się stworzyć wokół PiS koalicję mającą większość, ale powiedzie się coś innego. Dostaniemy możliwość blokowania złych dla Polski decyzji. O ów dostęp do „hamulca” toczy się teraz nasza walka. Wiedzą o tym elity unijne i robią, co mogą, byśmy tego nie ugrali. Jeżeli przegrają, będą musiały zacząć się z nami układać.

Potężną grę o Unię Europejską toczy też Rosja. Część ultraprawicowych partii, które wejdą do nowego europarlamentu, dostawało z Rosji wsparcie finansowe. Nic też dziwnego, że opowiadają się za zniesieniem sankcji wobec Moskwy. Nie jest to dobre dla Polski. Kontekst polskich sojuszników Moskwy jest jednak dużo bardziej niebezpieczny niż sama konstelacja sił prorosyjskich w UE. W naszym przypadku chodzi przede wszystkim o podważanie sojuszu z USA, czyli naszego narodowego bezpieczeństwa. Nie jest więc tak, że każda partia prawicowa jest fajna. Niektóre choć prawicowe, są po prostu niebezpieczne. O tym pisaliśmy już wielokrotnie. Trzeba więc nie tylko wybierać, lecz typować po prostu z głową i nie dać się omamić bardzo agresywnej kampanii, zwłaszcza w internecie – jest coraz więcej śladów bezpośredniego udziału w niej Rosji.

Spośród naszych autorów startują w tych wyborach Joanna Lichocka i Ryszard Czarnecki. Znają ich Państwo dobrze. Jest też Beata Dróżdż, dyrektor generalna spółki wydającej „Gazetę Polską” i organizatorka zjazdów klubów „Gazety Polskiej”. Wszyscy startują z list PiS. I choć wielu na tych listach życzę sukcesów, to proszę mi wybaczyć, że zauważam teraz osoby od lat z nami mocno związane.

Tomasz Sakiewicz

"Gazeta Polska" nr. 20; data: 15.05.2019.