Łódzka kuria zajęła zaskakujące stanowisko ws. próby profanacji Najświętszego Sakramentu przez nastolatka w parafii w Bełchatowie. "Wzywanie policji absolutnie było nie na miejscu" - powiedział rzecznik kurii, ks. Paweł Kłys.

W rozmowie z "Wirtualną Polską" powiedział, że "ta sytuacja powinna zostać wyjaśniona wyłącznie między dzieckiem a rodzicami. Jedyne co może usprawiedliwić reakcję księdza było to, że takie sytuacje nie zdarzają się często. Ale wzywanie policji to było zbyt impulsywne działanie".

I na tym nie koniec. Kuria łódzka grozi księdzu z Bełchatowa... karami.

"Kuria pozostaje w kontakcie z bełchatowską parafią. O tym, jakie ewentualne konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec duchownego, zadecyduje ksiądz arcybiskup" - powiedział ks. Kłys.

Jak ocenił na facebooku publicysta Tomasz Terlikowski, to po prostu "jaja". "Rozumiem, że można uważać, że wezwanie policji było przesadą, ale mówienie o możliwym karaniu księdza, który próbował - tak jak powinien to zrobić każdy katolik - zapobiec profancji Najświętszego Sakramentu, jest czymś jeszcze głupszym. To przyjmowanie logiki świata, w którym rzeczy święte nie są naprawdę ważne, a ważne jest dobre samopoczucie wiernych. To już nie jest katolicyzm, ale dobroludzizm i pozbawiony odniesienia do Boga humanizm. Smutne, i to nawet jeśli żadnej kary nie będzie" - napisał.

bsw/wp.pl, fb