Theodore McCarrick, były kardynał, udzielił wywiadu. Przerażającego. Opowiada w nim o swoim spokojnym życiu w klasztorze w Kansas, o modlitwie, o tym, że wiele czasu spędza w kaplicy, a także zapewnia, że „nie jest tak zły, jak jest malowany”.

- Nie wierzę, bym zrobił rzeczy, o które się mnie oskarża - zapewnia.

O czym mówi? O wykorzystaniu sakramentu spowiedzi do wykorzystywania seksualnego. - Ta rzecz ze spowiedzią, to coś strasznego. Byłem księdzem przez sześćdziesiąt lat i nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego - przekonuje. Jego zdaniem klerycy, którzy zeznawali przeciwko niemu i opowiadali o molestowaniu przez kardynała i biskupa, zostali do tego zachęceni przez jego wrogów. Były kardynał przekonywał też, że wielu kleryków nie miało z nim problemów, nie molestował ich, a zatem zapewne nie było takich, którzy byli molestowani.

Dlaczego ten wywiad przeraża? Odpowiedź jest prosta. Otóż pokazuje on, że w byłym kardynale nie ma skruchy, nie ma świadomości winy, że jedyne, co go interesuje to obrona samego siebie, że wypiera on odpowiedzialność. A do tego znowu pojawia się wątek wiary.

Mocno powiedział o tym James Grein, na podstawie którego zeznań pozbawiono kardynała zarówno kardynalatu, jak i usunięto do stanu świeckiego. - Jego zaprzeczenia są wciąż takie same, jak wówczas, gdy mówił mi: kto ci w to kiedykolwiek uwierzy”.

Otóż to, były kardynał wciąż przekonuje, że nie wolno wierzyć jego wrogom, wrogom Kościoła, że przecież on by takich rzeczy nie zrobił. I choć w jego przypadku już chyba to nie działa, to ja wciąż słyszę, że nie wolno wierzyć ofiarom, bo za długo czekały z oskarżeniami, że nie wolno wierzyć w ich świadectwa, bo przestawili je ludzie niechętnie nastawieni do Kościoła, że kardynał, biskup, ksiądz nigdy by czegoś takiego nie zrobił.

Otóż, jak się okazuje, zrobił i był w stanie. A naszym zadaniem jest - co mocno powiedział arcybiskup Charles Scicluna, przestać zajmować się intencjami opowiadających, a zająć prawdziwością oskarżeń i troską o ofiary. To jest kwestia wiarygodności, ale nie sprawców i nie ofiar, ale Kościoła instytucjonalnego, w Jego ziemskim wymiarze. Bo że Chrystus jest z ofiarami nie mam wątpliwości.

Tomasz Terlikowski