Były premier RP, obecnie- szef Rady Europejskiej, Donald Tusk był dziś gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Nie zapomniał poszczuć trochę na PiS i poodgrywać rolę bohatera i zbawcy Polski. 

Pytany o swój ewentualny start w wyborach, odparł, że "nie zamierza udawać, że wybory w Polsce to nie jest 'jego wojna' i 'jego wybory'". "To są moje wybory"- podkreślił. Jednocześnie, odnosząc się do spekulacji medialnych o tworzonym przez Tuska ruchu "4 czerwca", stwierdził, że "Na pewno nie potrzeba w Polsce kolejnej partii politycznej". 

Były premier zapewnił, że ugrupowania działające na polskiej scenie politycznej nie muszą się go obawiać, tak jak "żadnego ruchu obywatelskiego". Tusk zdradził również, że ma już "dość dobrze przygotowany plan" na przyszłą karierę. Na pytanie o wybory prezydenckie w 2020 r., przewodniczący Rady Europejskiej odpowiedział:

"Skończmy ten temat. Mamy przed sobą wybory europejskie. Przyjdzie czas na wybory prezydenckie, wtedy przyjdzie czas na decyzje, nie mówię definitywnie »TAK«”. Tusk dodał, że pełniąc obecną funkcję, zdaje sobie sprawę z istnienia cienkiej granicy, której "nie powinien przekraczać", ale Polska potrzebuje zmian, gdyż w naszym kraju "dzieją się bardzo złe rzeczy". 

"(...)mobilizujmy tych wszystkich, którzy potrafią pomóc. To rządzący, to PiS modli się dzisiaj o taki bezruch, apatię, stagnację, bo wtedy opozycja będzie de facto bezsilna"-przekonywał były szef polskiego rządu. 

"Znamy się długo, ja może nie jestem zaskoczony, ale że Kaczyński jest tak owładnięty obsesją pieniędzy, to nie sądziłem, że dojdzie do tego etapu"-powiedział gość TVN24, pytany o sprawę spółki Srebrna. 

yenn/TVN24, Fronda.pl