Głośnym echem odbiła się w Polsce sprawa nauczyciela z Tarnowskich Gór, który biorąc udział w agresywnych manifestacjach tzw. Strajku Kobiet, „zabłysnął” wulgarnym językiem. Manifestacje odbywały się m.in. przed biurem poselskim Barbary Dziuk, gdzie zbierający się tłum skandował wulgarne hasła. Przy głównym wejściu biura palono znicze, co groziło pożarem. Grupa mężczyzn, wraz z mężem parlamentarzystki, była zmuszona strzec biura przed zdemolowaniem. To właśnie poseł Barbara Dziuk interweniowała w katowickim Kuratorium Oświaty w sprawie pracującego w liceum polonisty i radnego, który aktywnie uczestniczył w zamieszkach. W rozmowie z portalem Fronda.pl wyjaśnia, dlaczego zdecydowała się złożyć skargę do Kuratorium i jakie znaczenie sprawa ta ma dla polskiego systemu edukacji.

 

 

Fronda.pl: Dlaczego uznała Pani za zasadne złożenie skargi na nauczyciela w Kuratorium?

Poseł Barbara Dziuk: W odczuciu społecznym praca nauczyciela jest postrzegana jako powołanie, nie jako zawód. Oczekujemy od nauczyciela nie tego, żeby układał cegły, ale powierzamy mu to, co najcenniejsze, dusze naszych dzieci, ich umysły. Oczekujemy, że nasze starania o dobre wychowanie zostaną poparte i podkreślone staraniami nauczyciela, który oprócz wiedzy, będzie nasze dziecko wychowywał w szacunku do ogólnie przyjętych zasad. Zaś wychowanie w tonie nienawiści popartej wulgaryzmami oznacza jedno: propagowanie nienawiści i upowszechnienie wulgarności.

Zły przykład rozleje się na wszelkie zachowania społeczne – od zachowania się w poradni, po sklep i urząd. Przyzwolenie społeczne na takie zachowanie spowoduje, że nasze życie stanie się koszmarem, życiem toczącym się wśród kultury wywodzącej się ze środowisk patologicznych.

Słowem, walczy Pani Poseł o przeforsowanie normalności w szkołach, tej dotychczasowej normalności, w której obowiązują takie słowa jak: proszę, dziękuję, przepraszam; za potępieniem wulgaryzmów i powstrzymaniem upowszechniania sposobu wyrażania się uznanego za pochodzące z krainy patologii.

Ta sprawa ma szerszy wymiar – wchodzimy w spór o kształt wychowania młodego pokolenia, o powrót do słowa wolność, które nie oznacza: róbta , co chceta, o odpowiedzialność za każdego napotkanego człowieka, bez względu na religię, kolor skóry czy wyznawanie i poglądy. Z naciskiem na to, że takie zachowanie obowiązuje wszystkich, nie tylko wybranych. Odwołam się do definicji: nauczyciel to odpowiednio przygotowany specjalista do prowadzenia pracy dydaktyczno-wychowawczej (nauczającej) w instytucjach oświatowo-wychowawczych, ale też funkcjonariusz publiczny czerpiący korzyści z ochrony, który jest zobowiązany do przestrzegania swoich obowiązków. Dodam – opłacany przez państwo, czyli przez nas podatników.

Wkraczamy na teren poglądów politycznych?

Prawo do poglądów politycznych ma każdy obywatel. Zatrudniony w instytucji czy to prywatnej, czy państwowej, ma prawo wyrażać i manifestować swoje poglądy zgodnie z obowiązującymi standardami, tak by nie zapłacić mandatu czy nie odpowiadać przed sądem. Natomiast co do nauczycieli, to są oni funkcjonariuszami publicznymi i powinni być apolityczni. 

Ale wróćmy na teren oświaty.

Tutaj nie ma wątpliwości. W rozdziale II, art. 6 Karty Nauczyciela czytamy m.in., że nauczyciel zobowiązany jest kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka, a także dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów.

Wszystkim Polkom i Polakom życzę, aby ich dzieci były nauczane przez nauczycieli przestrzegających w/w Karty Nauczycieli. Ja osobiście miałam to szczęście, że mnie kształcili właśnie tacy pedagodzy, za co im jestem wdzięczna.

Dlaczego jest to, według Pani, aż tak ważne?

Naruszenie zasad wychowania prowadzi do katastrofy. Proszę sobie wyobrazić, że w imię wolności znosimy zasady Kodeksu Drogowego. Następstwa takiej decyzji są dla wszystkich jasne – katastrofa drogowa i masowe wypadki. Demontaż zasad wychowania młodego pokolenia prowadzi do tego samego. Człowiek jest istotą społeczną i wychowujemy go dobrze po to, by innym z nim nie było źle. Często, bardzo często, musimy rezygnować z siebie na rzecz drugiego człowieka, ale w imię własnych, dobrze pojętych interesów. Natomiast w chwili, gdy każdy z nas będzie chciał się czuć dobrze i zrobi to kosztem drugiego człowieka, dojdzie do katastrofy. 

Ktoś mądry napisał: nauczyciel opiera się o wieczność. Młodzież wychowujemy dla świata i dla siebie, dla siebie na chwilę, dla świata na zawsze. To młodzi ludzie będą nauczycielami następnych pokoleń i będą tworzyć przyszłość - świat piękny lub świat przerażający. Za ten kształt świata przyszłego jesteśmy odpowiedzialni my – dorośli, bo każdy z nas bywa nauczycielem.

Dziękujemy za rozmowę.

 

Redakcja portalu Fronda.pl