Trwa hekatomba Polaków. Każdego dnia na całym świecie około miliona osób umiera wskutek przyjmowania fałszywych leków. Tymczasem w Polsce fałszywe medykamenty sprzedaje się na potęgę. Kupuje je codziennie kilka tysięcy Polaków. Mówił o tym profesor Zbigniew Fijałek w rozmowie z ,,Dziennikiem Gazetą Prawną''.

Jak wyjaśnia uczony, największym problemem nie jest sprzedaż fałszywych leków w aptekach, ale sprzedaż pozaapteczna, przede wszystkim - w internecie. Według Fijałka ponad połowa lekarstw dostępnych w sieci to podróbki. - Kilka lat temu sprawdziliśmy, jak dużo fałszywek jest wśród sprzedawanych w obrocie pozaaptecznym leków na potencję i odchudzanie. Okazało się, że połowa. Przez te parę lat sytuacja bez wątpienia się pogorszyła - powiedział Fijałek.

W internecie są dostępne nawet lekarstwa dostępne wyłącznie na receptę.

Tymczasem bywa często tak, że podrabiane leki... nie mają w ogóle substancji czynnej. Pacjent przyjmuje je, ale tak naprawdę w ogóle się nie leczy. I... umiera.

Co więcej leki kupowane w internecie mogą być nie tylko sfałszowane, ale także przechowywane w nieodpowiednich warunkach; także to może sprawić, że są niebezpieczne.

W najlepszym razie - po prostu marnuj się pieniądze, mówi Fijałek. W najgorszym - kupuje się śmierć.

mod/dgp