Można mieć różne wizje Polski, jej rozwoju, ale nie może to prowadzić do wojny polsko-polskiej. Musimy skupić się na tym, aby język debaty publicznej był spokojniejszy, mądrzejszy, bardziej merytoryczny” - mówił premier Mateusz Morawiecki.

Szef polskiego rządu w rozmowie na antenie TVP 1 zaapelował też do wszystkich, którzy kształtują życie publiczne w Polsce o to, aby „[…] język był łagodniejszy i byśmy nie prowadzili do kolejnego rozdziału wojny polsko-polskiej”.

Mówiąc z kolei o śledztwie w kwestii zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza podkreślił, że zależy mu na tym, aby służby wyjaśnił tę sprawę w możliwie najkrótszym czasie. Tu dodał:

Będę bardzo regularnie i bardzo osobiście odpytywał służby, na jakim etapie są prace i jakie są wątpliwości, w którym kierunku idą analizy. Tak, żeby rzeczywiście przebiegało to możliwie sprawnie, możliwie szybko i możliwie obiektywnie”.

Premier pytany był również o kwestię Brexitu:

Tu możliwe są rzeczywiście różne scenariusze, ale zacznijmy od tego, że ja z premier May rozmawiałem kilkanaście razy w ostatnich kilkunastu miesiącach i wiem, że jest wola po stronie Wielkiej Brytanii, żeby utrzymać w stanie dotychczasowym wszystkie nasze relacje w możliwie szerokim zakresie po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej”

- mówił szef polskiego rządu i dodał:

Oczywiście nie będzie to łatwe, bo Brexit to Brexit i wyjście nie oznacza tego, że Wielka Brytania będzie miała takie same zobowiązania jak do dzisiaj ma. Ale staramy się, aby po pierwsze, nasi obywatele na Wyspach Brytyjskich zachowali wszystkie swojej przywileje socjalne, swoje prawa, które nabyli do tej pory. Jak również przedsiębiorcy, dla których Wielka Brytania jest drugim bądź trzecim rynkiem”.

Podkreślił też:

Jestem zdania, że będziemy w stanie utrzymać te dobre relacje. Nawet może bardzo dobre relacje. Nawet jeżeli to wyjście będzie bezumowne, czyli takie groźniejsze, o jakim jeszcze do niedawna mało się mówiło”.

Premier Morawiecki zaznaczył też, że nawet jeśli dojdzie do twardego Brexitu, to dla Polaków na Wyspach nie będzie oznaczało, że ich status pogorszy się względem tego, gdyby do owej umowy z UE doszło, ponieważ prawa Polaków będą respektowane.

dam/300polityka.pl,Fronda.pl