Już na wczorajszej konferencji prasowej w Brukseli premierzy Polski i Węgier zapowiadali, że zaskarżą rozporządzenie wprowadzające mechanizm praworządności do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Te plany potwierdza wiceszef MSZ Paweł Jabłoński, który wskazuje na zasadniczy konflikt pomiędzy rozporządzeniem a treścią traktatu lizbońskiego.

Polska oraz Węgry nie zgadzały się na powiązanie unijnych środków z mechanizmem praworządności, grożąc zawetowaniem budżetu UE na lata 2021-2027 i unijnego Funduszu Odbudowy. Na zakończonym dziś szczycie UE udało się jednak przełamać impas. Państwa członkowskie zaakceptowały wczoraj porozumienie, dzięki któremu Polska i Węgry zrezygnowały z użycia weta.

Zgodnie z przyjętym porozumieniem, rozporządzenie wprowadzające mechanizm praworządności wejdzie w życie bez żadnych zmian. Dodano do niego jednak deklarację, w której przywódcy państw członkowskich zawarli warunki, jakie będą musiały zostać spełnione do użycia tego narzędzia. Deklaracja ta ma zagwarantować, że mechanizm będzie mógł zostać użyty tylko w przypadku niewłaściwego korzystania ze środków unijnych. Nie będzie mógł być stosowany ze względu na ogólne stwierdzenie zagrożenia praworządności w jakimś państwie i nie będzie mógł być wykorzystany do politycznego nacisku np. w kwestiach ideologicznych czy emigracji.

Rozporządzenie wprowadzające mechanizm zostanie też zaskarżone do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a do czasu orzeczenia Trybunału mechanizm ma nie być wykorzystywany.

- „Najprawdopodobniej taką skargę wniosą przynajmniej dwa państwa” – mówił o zaskarżeniu rozporządzenia wiceszef MSZ Paweł Jabłoński w Polskim Radiu 24.

- „My taką skargę najprawdopodobniej wniesiemy, być może inne państwa również; zobaczymy jak się ta kwestia będzie rozwijała” – dodał.

W ocenie polskiego rządu istnieje konflikt pomiędzy rozporządzeniem a art. 2 i 7 traktatu lizbońskiego.

Kompromis osiągnięty w Unii Europejskiej ma przeciwników zarówno po stronie tych, którzy domagali się twardego powiązania budżetu z praworządnością jak i tych, którzy domagali się całkowitego zrezygnowania z mechanizmu praworządności. Przedstawicielem tej drugiej grupy w Polsce jest Solidarna Polska. W ocenie polityków ugrupowania Zbigniewa Ziobry, przyjęte przez RE konkluzje w żaden sposób nie zmieniają samego mechanizmu praworządności i nie mają w przeciwieństwie do wprowadzającego go rozporządzenia żadnej mocy prawnej.

Do tych wątpliwości wiceminister Paweł Jabłoński odniósł się dziś w mediach społecznościowych.

- „Kluczowy element porozumienia to zobowiązanie Komisji Europejskiej do stosowania warunkowości zgodnie z kryteriami zapisanymi w konkluzjach – tj. tylko w razie konkretnego zagrożenia dla budżetu/interesów finansowych UE. To nie jest żadna deklaracja interpretacyjna” – napisał polityk.

Dodał, że Komisja Europejska musi przyjąć kryteria, do których została zobowiązana w konkluzjach RE.

- „Konkluzje to ramy polityczne, które wyznaczają granice działań innych organów UE. Same w sobie nie są źródłem prawa. Ale Komisja została zobowiązana do przyjęcia prawnie wiążących ją kryteriów”.

Wiceminister Jabłoński przyznał, że jest możliwe, iż Komisja Europejska nie dotrzyma tego zobowiązania. Wówczas jednak Polska będzie mogła odmówić ratyfikacji w Sejmie.

W następnym wpisie wiceminister zaznaczył, że zmiana rozporządzenia wprowadzającego mechanizm praworządności, czego domagali się politycy Solidarnej Polski, mogłaby w dłuższej perspektywie doprowadzić do zdecydowanie groźniejszej sytuacji, w której kwestia mechanizmu powróciłaby w momencie, gdy Polska nie miałaby już możliwości weta.

- „Czy nie lepsza byłaby zmiana rozporządzenia? Może i tak – ale tylko na krótką chwilę. W dowolnym momencie Parlament i Rada UE (większością kwalifikowaną) mogłyby powrócić do niekorzystnych zapisów. Albo jeszcze bardziej niekorzystnych. Nie mielibyśmy już wtedy prawa weta” – podkreślił.

- „Zmiana rozporządzenia mogłaby dać nam złudne poczucie bezpieczeństwa – tylko po to, żebyśmy za kilka miesięcy znów wpadli w tę samą pułapkę. Zamiast tego mamy trwałe gwarancje w postaci konkluzji – z kryteriami, które będą wiążące dla Komisji: i na teraz, i na przyszłość” – dodał.

Wobec tego, wbrew krytykom, wiceminister spraw zagranicznych ocenia przyjęte porozumienie jako sukces Unii Europejskiej i sukces Polski.

kak/PAP, Polskie Radio24, Twitter