Nie wiem, czy ta data spodziewanego rosyjskiego ataku na Ukrainę, o której mówił doradca prezydenta Ukrainy - 15 października, jest możliwa. Natomiast niewątpliwe jest to, że Rosja poprzez terytorium Ukrainy chce się połączyć drogą lądową z Krymem, a nawet pójść dalej – odciąć Ukrainę od Morza Czarnego i uzyskać połączenie z Naddniestrzem, aby następnie destabilizować Mołdawię. Ten scenariusz wydaje się jedynym, który mógłby przynieść jakąś korzyść Putinowi. Na obecnym etapie nie osiągnął on wielkiej korzyści, dlatego że Krym jest odcięty od Rosji, jego utrzymanie bardzo dużo Rosjan kosztuje. Wschodnia część Ukrainy nie jest zupełnie opanowana przez separatystów, bo Ukraina wciąż próbuje ją odwojować. W związku z tym, jeżeli Putin chciałby zrealizować swój cel, którym jest podporządkowanie sobie Ukrainy, niedopuszczenie do tego, aby Ukraina stała się krajem związanym z Zachodem, z Unią Europejską, to musi podjąć kolejne działania.

Jeżeli dojdzie do rosyjskiego ataku, będzie to już otwarta agresja i Ukraina bez wsparcia z zewnątrz sobie nie poradzi. Z taką pomocą Ukraina może utrzymać swoje terytorium i powstrzymać marsz wojsk rosyjskich dalej na zachód, ale prawdopodobnie nie uda się jej już odwojować zajętej części Ukrainy wschodniej i Krymu.

Ukraina niewątpliwie zasługuje na wsparcie, choćby ze względu na umowy wiążące ją ze wspólnotami międzynarodowymi. Ukraina jest z Unią Europejską w Układzie Stowarzyszeniowym, dlatego UE powinna po pierwsze powstrzymać się od sprzedaży broni Rosji i przerwać z nią jakąkolwiek współpracę wojskową, a poza tym powinna udzielić Ukrainie wsparcia materialnego, niekoniecznie w postaci wojskowej. Ukraina jest z NATO w Partnerstwie dla Pokoju, więc ma prawo oczekiwać ze strony NATO wsparcia, i tu w grę wchodziłoby także wsparcie wojskowe. Wreszcie, należy wspomnieć o podpisanej 20 lat temu tzw. Deklaracji Budapesztańskiej, na mocy której USA, Wielka Brytania oraz Rosja zagwarantowały Ukrainie suwerenność za to, że pozbywa się broni jądrowej. Wiarygodność tych państw jest w tej chwili zakwestionowana (nie mówiąc o Rosji, która okazała się agresorem) bo Ukraina nie otrzymała pomocy, jaka by jej przysługiwała. Być może kolejny wypadek któregoś z samolotów zachodnich wstrząsnęłaby sumieniem światowych przywódców i wtedy doszłoby do jakiegoś przełomu działaniach na rzecz pomocy Ukrainie.

Not. ed