Jak wynika z sondażu serwisu Workopolis, który jesienią minionego roku objął ponad 300 pracodawców w USA, większość firm podchodzi na razie z rezerwą do wytatuowanych kandydatów do pracy. Niemal co siódmy (14 proc.) badany zdecydowanie twierdzi, że mają oni u niego mniejsze szanse na pracę. Pozostali są tu mniej stanowczy, co jednak nie oznacza pełnej akceptacji dla widocznych tatuaży u potencjalnego pracownika.

Na pytanie o podejście do takiego kandydata najczęściej (35 proc.) odpowiadali, że to zależy od stanowiska, które miałby on objąć, a spora grupa (28 proc.) uzależniała swoje podejście od liczby i miejsca rozmieszczenia tatuaży. Mniej, bo 23 proc., badanych twierdzi, że w ogóle nie zwraca nie uwagi, oceniając kandydata do pracy.

Rezerwę ze strony pracodawców potwierdzają sami kandydaci – w ankiecie Pew Research Center, która objęła 2,7 tys. osób, aż 76 proc. z nich stwierdziło, że tatuaże i kolczyki pogarszają szanse kandydata na rozmowie rekrutacyjnej. Dwie piąte badanych zaś uznało, że widoczne rysunki na skórze są nie są odpowiednią ozdobą w miejscu pracy.

Podobne wyniki przyniosło niedawne badanie przeprowadzone na szkockim University of St Andrews – według niego wytatuowani kandydaci byli gorzej oceniani niż inni o tych samych kwalifikacjach, ale bez widocznego tatuażu.

MT/Rp.pl