1. Minęło tylko kilka dni od zatwierdzenia przez Parlament Komisji Europejskiej z panią komisarz Elżbietą Bieńkowską w składzie, a ta jako świeżo upieczony wysoki urzędnik europejski, ma już dla Polski nowe zadanie, które określa następująco „powinniśmy szybkim krokiem iść w kierunku strefy euro”.

Między innymi takie stwierdzenie znalazło się w jej wypowiedzi podczas seminarium dla przedsiębiorców i samorządowców, które odbyło się w ostatni czwartek w Krakowie.

Uzasadnieniem dla tego szybkiego marszu naszego kraju do strefy euro jest to, że strefa euro będzie się teraz wyraźnie integrować i Polska nie może się znaleźć poza głównym obiegiem informacji.

Co więcej Bieńkowska jakby od niechcenia dodała, „że Polska spełnia kryteria z Maastricht i jest już tylko kwestią decyzji politycznej, w którym momencie wejdziemy do strefy euro”.

2. Komisarz Bieńkowska, grubo się myli, Polska nie spełnia wszystkich kryteriów z Maastricht, a jeżeli chodzi o decyzję polityczną w sprawie przystąpienia do strefy euro, to jak sądzę długo jeszcze nie będzie większości 2/3 w polskim Parlamencie aby zmienić Konstytucję, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie sprzeciwia się takiej decyzji.

Skoro Bieńkowska ma kłopoty z kryteriami z Maastricht to należy je przypomnieć i wskazać, które spełniamy a do których nam ciągle daleko.

Na kryteria z Maastricht, składają się dwa kryteria fiskalne i trzy monetarne.

Fiskalne to kryteria deficytu sektora finansów i długu publicznego. Ten pierwszy w kraju ubiegającym się o członkostwo w strefie euro, trwale nie może przekraczać 3% PKB, ten drugi nie może przekraczać 60% PKB.

Jeżeli chodzi o kryterium długu to rzeczywiście je spełniamy ale głównie dlatego, że koalicja Platformy i PSL-u dokonała skoku na OFE, skąd przechwyciła obligacje skarbu państwa na ponad 150 mld zł i dzięki temu o ponad 8% PKB zmniejszyła na papierze dług publiczny (przeniósł się on do ZUS, a ten nie jest na razie wykazywany).

Kryterium wynoszącego 3% PKB deficytu sektora finansów publicznych nie spełniamy (na koniec 2013 roku ten deficyt przekroczył 4%) i nie wiadomo kiedy „trwale” będziemy to kryterium spełniać.

3. Z kolei monetarne to kryteria: inflacyjne, długoterminowych stóp procentowych i kursu walutowego.

Inflacja w kraju ubiegającym się o wejście do strefy euro, trwale nie może przekraczać o więcej niż 1,5 punktu procentowego, średniego wskaźnika inflacji z 3 krajów UE o najniższym poziomie inflacji.

To kryterium przejściowo spełniamy, ponieważ od kliku miesięcy w ujęciu rocznym mamy wręcz deflację           .

Z kolei nominalna długoterminowa stopa procentowa w kraju aspirującym do strefy euro, nie może przekraczać o więcej niż 2 punkty procentowe, średniej wartości takich stóp w 3 krajach o najwyższym poziomie stabilności cen (czyli krajach o najniższej inflacji).  

I to kryterium spełniamy, ze względu utrzymującą się niską inflację, a w ostatnich 3 miesiącach wręcz deflację.

Wreszcie kryterium kursowe, oznacza konieczność uczestniczenia przynajmniej przez 2 lata w systemie ERM II czyli Europejskim Mechanizmie Kursowym, w którym wahania kursu waluty narodowej do euro, muszą utrzymywać się w przedziale +/-15%.

To kryterium dla Polski jest najtrudniejsze do spełnienia ponieważ polski złoty jest walutą, którą najczęściej się spekuluje na rynkach finansowych więc istnieją poważne obawy, że mogłoby zabraknąć w NBP rezerw walutowych (wynoszących około 90 mld euro), aby bronić jej kursu we wspomnianym przedziale aż przez 2 lata.

Kryteriów z Maastricht więc nie spełniamy, Konstytucji rządzący obecnie Polską też nie są w stanie zmienić, a prominentni politycy Platformy wciąż publicznie mówią o wejściu naszego kraju do strefy euro.

Czyżby komuś to obiecali w zamian za ważne europejskie stanowiska?

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl