Portal Fronda.pl: Kandydatem PiS na premiera została Beata Szydło, która nie pełniła dotychczas szczególnie eksponowanych funkcji. Młodego polityka wybrano prezydentem. Czy w polskiej polityce dochodzi do pokoleniowej zmiany?

Prof. Andrzej Zybertowicz: Następuje swoiste odczarowywanie negatywnych stereotypów na temat PiS-u. Proszę zwrócić uwagę, że seria przegrywanych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborów łączyła się z taką oto narracją: Jarosław Kaczyński zbudował partię wodzowską, z której zostały wypchnięte zostały wszystkie osoby większego formatu posiadające zdolność do samodzielnego myślenia. Wskazywano tych, którzy odchodzili – twórcy Ludwik Dorn, politycy, który utworzyli PJN, Paweł Zalewski, tych nazwisk było więcej. Nie doceniano tego, że spora część z tych ludzi wracała. Kazimierz Ujazdowski w ogóle wrócił na łono partii, Marek Jurek i Zbigniew Ziobro weszli w sojusz, Jarosław Gowin w ogóle przyszedł z zewnątrz.

Wrócił też Jarosław Sellin...

Zakładano, że w partii jest sam Jarosław Kaczyński, po nim wielka dziura intelektualna i osobowościowa, a następnie sami partyjni „żołnierze”, bez oficerów. Tymczasem wybory prezydenckie pokazały, że ta teza, według której Kaczyński ma wokół siebie tylko mało wybitne postacie, bez żadnego formatu intelektualnego i politycznego jest nieprawdziwa. W ciągu kilku miesięcy pokazały się postacie o potencjale samodzielnego komunikowania się z wyborcami i o rosnącej charyzmie. Pojawienie się tych dwóch znaczących już postaci, które już teraz wywierają wpływ na polską politykę – Andrzeja Dudy i Beaty Szydło - pokazuje, że PiS nie zmarnował lat w opozycji. Bo nie chodzi przecież tylko o te dwie osoby – ich kaliber mógł się ukazać, ponieważ w PiSie nie zabrakło utalentowanych osób zdolnych do zbudowania maszyny sztabowej, która w warunkach nieprzyjaznych mediów głównego nurtu oraz niekorzystnych stereotypów potrafiła wygrać wybory.

Rzecz ma wiele wymiarów. Proszę zwrócić uwagę na przyciągnięcie do PiS intelektualistów związanych z Piotrem Glińskim, szerokiego zaplecza programowego. Myślę, że owoce tego będzie dobrze widać na konwencji programowej (3-5 lipca) w Katowicach. Wyborcy, którzy interesują się polityką bliżej, zobaczą, jak wiele osób o dorobku eksperckim, a często i zarządczym na różnych polach chce uczestniczyć w programie przebudowy koordynowanym przez Jarosława Kaczyńskiego. Można powiedzieć, że obecne niekorzystne położenie Platformy bierze się częściowo stąd, że swoją własną propagandę wzięła ona za rzeczywistość. Uwierzyła w lansowany medialnie stereotyp PiS jako ludzi, którzy jedynie walczą o skrawki władzy w opozycji, nie mają zdolności uczenia się, jak wygląda współczesny świat, nie posiadają zdolności komunikowania się z otoczeniem społecznym i profesjonalistami. Te stereotypy do dziś blokują zdolność PO do kreatywnej konsolidacji.

Mieliśmy przez lata i pewnie ciągle mamy podział na postkomunę i postsolidarność. Niektórzy mówili, że po półtorej dekady powrócił spór między Porozumieniem Centrum i Kongresem Liberalno-Demokratycznym, tylko pod różnymi nazwami. Czy teraz powstaną nowe linie sporu, hasła, tematy?

Jeśli spojrzeć okiem socjologa i przyjrzeć się młodym ludziom, którzy byli w Dudabusie i wspierali kampanię w Internecie, to widać, że PiS wykazał - mimo lat bycia w opozycji, której przedłużanie się powodowało, że sporo środowisk patriotycznych załamywało ręce z rozpaczy – pewną, nieoczekiwaną dla świata „lemingów” atrakcyjność; także dla studentów i dla części młodych profesjonalistów. To dobry znak. Zmiany cywilizacyjne zachodzące w Europie i na świecie mogą jeszcze zaskoczyć wielu. Bez ciągłego kontaktu z ludźmi młodymi, którzy te zmiany współtworzą (mam na myśli rewolucję cyfrową), nie sposób będzie skutecznie rządzić Polską.

Krytycy decyzji o wyznaczeniu Beaty Szydło mówią, że premierem powinien być lider zwycięskiego środowiska. Czy rzeczywiście musi być tak, że rządzi szef ugrupowania, a nie ktoś przez niego wyznaczony i współpracujący z nim?

Obie sytuacje mają swoje plusy i minusy. Sądzę, że wyrazem dojrzałości strategicznej Kaczyńskiego jest to, iż on rozumie, że koszt rozmontowania negatywnego stereotypu, który mu zbudowano może być tak duży, że zabraknie czasu na zakomunikowanie wyborcom programu pozytywnego. Dlatego szef partii wybiera rozwiązanie, które już raz pokazało swoja skuteczność – w wyborach prezydenckich. A Kaczyński będzie przez historię oceniany, niezależne od intencji i cząstkowych osiągnięć, za polityczną skuteczność ugrupowania, w którym dominuje. 

Tylko czy w ten sposób nie skazuje się na konflikt między rządem a tworzącą ten rząd partią?

To zależy od dojrzałości zespołu, który będzie stanowił bezpośrednie zaplecze Beaty Szydło. Jeśli to będą ludzie odpowiedniego formatu, to konflikt nie wykroczy poza ramy normalnych ludzkich napięć, jakie występują w każdym zespole. 

Rozmawiał Jakub Jałowiczor