„Jedyną szansą na zakończenie wojny rosyjsko-ukraińskiej jest podkręcenie atmosfery wokół Putina Nie ma sensu, żeby Europejczycy obwiniali Amerykanów, skoro Europa nadal kupuje rosyjski gaz. I nie ma sensu, żebyśmy siedzieli w pięknym Bergen i narzekali na dokument [nową strategię bezpieczeństwa USA – red.] – mówił podniesionym głosem w swym emocjonalnym wystąpieniu były szef brytyjskiego rządu.

Boris Johnson wspomniał również, że uczestniczyłem w każdym ważniejszym spotkaniu NATO od 2016 do 2022 roku i „nie było ani krzty szansy na to, by Ukraina przystąpiła do NATO, ponieważ każda taka sugestia spotykała się z wetem ze strony Francji, Niemiec i USA”.

Johnson zarzucił Władimirowi Putinowi kłamliwą narrację o tym, że do napaści zbrojnej na Ukrainę skłonił go rzekomy „ekspansjonizm NATO”.

Brytyjski polityk podkreślał, rosyjski dyktator jest „rewanżystą i neoimperialistą, przerażonym wyborem przez Ukrainę wolnej, pluralistycznej, demokratycznej tożsamości zachodnioeuropejskiej”.

„Tego właśnie nienawidzi, tego się boi” – mówił o Putinie były brytyjski premier.

Jak przekonywał Boris Johnson, Putin „najechał Ukrainę nie dlatego, że była chroniona przez NATO, ale dlatego, że nie była” a „jego katastrofalny błąd kosztował życie i życie 1,1 miliona osób, w tym mniej niż 20 proc. powierzchni kraju”.

Jednocześnie Johnson zaznaczył, że rosyjski dyktator „nie ma szans na wygraną”, ponieważ nawet „ślimak dotarłby do polskiej granicy szybciej niż wojska Putina”.

„Dla Ukrainy oddanie swojej ziemi będzie koszmarem. Koszmar ten staje się jeszcze gorszy, gdy dodamy do tego niemal niewiarygodną sugestię, że Stany Zjednoczone mogłyby uznać ziemię ukradzioną przez Rosję za rosyjską – byłby to pierwszy raz od czasów II wojny światowej, kiedy Waszyngton zrobiłby coś takiego” – kontynuował były szef brytyjskiego rządu.

„Dajemy Putinowi całą marchewkę, a Ukrainie cały kij. Powinno być odwrotnie. Jeśli będziemy słabi, Ukraina stanie się brutalnym satelitą Moskwy i damy zielone światło na agresję ze strony państw bałtyckich na Tajwan — najgorszą porażkę USA od dziesięcioleci” – skonkludował Boris Johnson.