W listopadzie ogromną burzę wywołała zapowiedź niemieckiego domu aukcyjnego Felzmann, który chciał zlicytować dokumenty i pamiątki ofiar niemieckich zbrodni. Chodziło m.in. o listy więźniów obozów koncentracyjnych czy dokumenty z gett. Interweniował wówczas m.in. prezydent Karol Nawrocki, a ostatecznie licytacja została odwołana.

Takich przypadków jest jednak więcej, a Niemcy chętnie bogacą się na handlu pamiątkami po ofiarach swoich przodków. W ub. tygodniu dom aukcyjny w Wunstorf przeprowadził licytację paczki wysłanej do inżyniera agrotechnika i oficera piechoty Wojska Polskiego Kazimierza Bzeskiego, który w 1940 roku trafił do Auschwitz. Paczka nie dotarła do adresata, ponieważ nie zgodziły się na to władze niemieckiego obozu.

- „Nabicie takiego stempla uchodzi dziś za kolekcjonerski rarytas, a koperta od tego listu została sprzedana w ubiegłym tygodniu na aukcji w domu Peter F. Harlos KG w niemieckiej miejscowości Wunstorf. Poszła za 210 euro. Nie ona jedyna. Ogólnie wystawiono tam kilkadziesiąt listów i kartek związanych z Holokaustem”

- donosi „Rzeczpospolita”.